Wirus, o istnieniu którego dowiedzieliśmy się niemal 2 miesiące temu, zdążył już rozłożyć na łopatki misternie budowany przez lata "łańcuch wzajemności" – produkcja milionów przedmiotów, elementów składowych, a czasem gotowych produktów mogła odbywać się w jednym zakątku świata, skąd regularnymi rejsami transportowane one były do zupełnie innej części globu. Tą wielką fabryka były przede wszystkim Chiny, które od kilku tygodni ani nie produkują zgodnie z listą zamówień, ani nie kupują (to właśnie Chiny była wielkim odbiorca brazylijskiej soi).
Koronawirus paraliżuje gospodarki. Uderza w Europę
Lista zakłóceń – tych dostrzegalnych już dziś oraz przewidywalnych – jest niepokojąco długa. "Trzy miesiące od wybuchu epidemii w chińskim Wuhanie wirus burzy tok życia nawet w oddalonych o tysiące kilometrów krajach. Arabia Saudyjska wstrzymała pielgrzymki do Mekki, Korea Płd. zawiesiła doroczne ćwiczenia z armią USA, Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie wyklucza odłożenia letnich igrzysk w Tokio, a dyktatorzy mody w Mediolanie nie mogą pokazać najnowszych kolekcji.
W USA wirus może odmienić wynik listopadowych wyborów prezydenckich, jeśli się okaże, że Donald Trump nie potrafi zapanować nad epidemią. Tutejsze władze sanitarne ostrzegły, że nie będzie szczepionki przed upływem roku" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
I choć tysiące ekonomistów i polityków zastanawiają się teraz, jak żyć w obliczu epidemii, która może skończyć się za kilka tygodni, ale równie dobrze trwać może miesiącami, a nawet latami, żadnych gotowych recept nie ma. Być może pomoże nam aura, bo jest nadzieja, że wiosna powstrzyma epidemię na północnej półkuli. A jeśli nie? Cały świat będzie musiał przygotować się na naprawdę ciężkie lądowanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl