Tak wielu upadłości konsumenckich, jak w drugiej połowie 2020 r., jeszcze nie było. Sądy orzekły ją wobec 8,4 tys. osób.
W pierwszej połowie roku zbankrutowało 4,3 tys. osób, natomiast w drugiej - 8,4 tys. – wynika z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej.
Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów, który przywołuje te dane, zwrócił uwagę, że bankructwo to efekt długiego procesu, którego oznaki można dostrzec znacznie wcześniej.
- Pierwszym sygnałem niewypłacalności jest nieradzenie sobie ze spłatą rachunków czy zobowiązań. Z danych KRD wynika, że statystyczny bankrut w dniu upadłości miał średnio 37 tys. zł długów wobec ponad dwóch wierzycieli - wskazał.
Zadłużenie nie powstało nagle
Każda z osób, wobec których ogłoszono upadłość, ma jakąś swoją historię, która doprowadziła ją do trudnego położenia. Adam Łącki wskazuje jednak na pewien wspólny mianownik: w czasie pandemii większe problemy ze spłacaniem zobowiązań miały osoby zadłużone jeszcze przed jej wybuchem.
Upadłość konsumencka. Fala bankructw w Polsce
- Można przypuszczać, że wiele z nich nie było przygotowanych na taki scenariusz wydarzeń lub pracowało w branżach, które dotknął koronakryzys - ocenił.
Przypomniał, że do KRD dłużnicy wpisywani są zgodnie z Ustawą o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych - zostali powiadomieni o zadłużeniu minimum 30 dni po upływie terminu płatności i otrzymali 30 dodatkowych dni na zapłatę.
Dłużnicy najczęściej zalegali bankom
Eksperci wyliczyli, że w odróżnieniu od liczby upadłości w 2020 r., liczba dłużników-konsumentów wpisanych do KRD nie zmieniła się znacząco rdr. W porównaniu do grudnia 2019 r., w ostatnim miesiącu minionego roku było ich o ok. 34 tys. mniej - łącznie prawie 2,5 mln osób. Urosła natomiast suma długu, z 45,6 mld zł na koniec 2019 r. do 48 mld zł w grudniu 2020 r. Średnio każdy dłużnik miał do oddania ponad 19,5 tys. zł.
W drugim półroczu 2020 r. ogłaszający upadłość konsumenci byli najczęściej dłużni bankom (135,2 mln zł), funduszom sekurytyzacyjnym (118,7 mln zł) i firmom pożyczkowym (25,6 mln zł).