- Mój mąż jeździ w systemie poniedziałek-piątek do Europy Zachodniej. Dzięki polskiemu rządowi nie obowiązuje go kwarantanna, więc co piątek melduje się w domu pełnym dzieci i osób starszych. Ja pracuję w szpitalu. Nie muszę już chyba dalej mówić, co to oznacza? - pyta retorycznie Joanna z dużego polskiego miasta.
Tak naprawdę co tydzień, jak podkreśla, jest szansa, że zaraża kolejne grupy osób. W Polsce zmarły już dwie osoby z tego powodu. Kierowca z Głogowa i kuzynka kierowcy z Kalisza.
O sytuacji rodzin kierowców pisał już serwis WP Kobieta. Problem wciąż nie został jednak rozwiązany.
Koronawirus. Zawieszenie spłaty kredytów? UOKiK z odważną propozycją
- Nikt, myśląc o znaczeniu utrzymania transportu, nie pomyślał o tym, że nasi mężowie jeżdżą do krajów, w których są tysiące zachorowań i co tydzień przywożą te wirusy do Polski. Brak kwarantanny, choćby weekendowej w akademikach, jest paranoją. Uważam, że te kilkadziesiąt tysięcy osób, pracujących jako kierowcy w transporcie zagranicznym, powinno mieć obowiązkową kwarantannę poza domem - mówi Joanna.
Sól do grot solnych i poduszki
Jak opowiada, jej mąż w trakcie weekendu wychodzi do sklepów, bo musi zrobić zakupy na drogę. Musi iść również do kantoru, bo musi mieć ze sobą euro. Idzie również do apteki po zapas środków dezynfekujących, rękawiczki, leki.
- Nikt o tym nie pomyślał, że tak się dzieje. Najlepszy byłby jakiś hotel na kwarantannę na weekend. Jakiś obiekt gdzie kierowcy mogliby mieć kuchnię, łazienkę, pralkę, by nie musieli zjeżdżać do domu. Choć najlepiej byłoby zakazać transportu rzeczy zbędnych obecnie - mówi Joanna.
Co wozi jej mąż i jego koledzy w swoich ciężarówkach między np. Polską a Francją w dobie pandemii? Między innymi pościel, kołdry, poduszki, sól do grot solnych, lizaki, puste baniaki na wodę i słynny strzegomski granit.
Pytaliśmy w Ministerstwie Zdrowia czy planowane są zmiany procedury dotyczących kierowców ciężarówek, ale do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Warto w tym miejscu zauważyć, że według nowych obostrzeń wprowadzonych od 1 kwietnia, kierowani na kwarantanne wskazujący jej miejsce jako dom rodzinny, skazują na nią również swoje rodziny. Jeśli jednak wybiorą inne miejsce izolacji, rodzina nie jest poddawana kwarantannie.
Z domu wyjść można wyjść już tylko w pojedynkę, wprowadzono nowe limity osób w sklepach, godziny tylko dla seniorów. Do tego zamknięto skwery, bulwary czy miejsca rekreacji. Minister zdrowia rekomenduje, by na święta nie spotykać się w gronie rodzinnym. O kierowcach i ich rodzinach w nowym rozporządzeniu nie ma mowy.
Jak trędowaci
Wprowadzenie odgórnych zasad dla kierowców rozwiązałoby też problem małych społeczności, które same starają się izolować od siebie swoich sąsiadów.
- Mieszkam na wsi i dzisiaj zostałam poproszona, bym nie przychodziła do wioskowego sklepu, bo ludzie się boją, że ich pozarażamy, bo przecież powinniśmy być na kwarantannie, a jej nie przestrzegamy - mówi money.pl Jola z małej wsi w woj. podlaskim.
- Przeraża mnie jedynie to, jak ludzie, z którymi żyjesz tak długo, a ja mieszkam tu już 10 lat, w takiej sytuacji cię traktują - mówi Jola.
Koronawirus zmienia zasady funkcjonowania skarbówki
"Mąż kierowca? Nie przychodź do pracy"
- Z takim traktowaniem spotyka się bardzo wiele żon i partnerek mieszkających na wsiach i w małych miasteczkach. Rzadko która mówi, że jest dobrze. Większości dostała nawet zakazy pojawiania się w pracy, bo ich mąż może coś przywlec - mówi Jola.
Jak dodaje, sami kierowcy marzą, by po powrocie z trasy robiono im obowiązkowo testy na koronawirusa. Apeluje również, by nie zamykano kierowcom toalet i pryszniców, bo oni też chcą w cywilizowanych warunkach zadbać o higienę. Nie popiera jednak apelu Joanny o kwarantanny dla kierowców.
- Zawsze z niecierpliwością czekamy i chcemy mieć męża u swojego boku, bo się nie boimy gdyż wiemy, że nasi mężowie przestrzegają niezbędnych zasad bezpieczeństwa - mówi Jola.
O tym, że żony kierowców są traktowane ze szczególną podejrzliwością, nie tylko w sklepach, ale i miejscach pracy, przekonała się Magda, też kierowca zawodowy z jednego z większych polskich miast.
- Pracuję w transporcie miejskim. Od 9 marca do końca miesiąca mam zwolnienie i chciałam wrócić do pracy, ale z tego względu, że mąż jest kierowcą zawodowym, nie mogę. Wysłali mnie najpierw na urlop, ale należy mi się jeszcze tzw. opieka na dziecko. Usłyszałam, że mogę wrócić dopiero, jak się wszystko uspokoi z koronawirusem. Poczułam się jak trędowata - mówi Magda.
Dodaje także, że zna żonę kierowcy, która jest w ciąży i przez to, że mąż jej jest kierowcą, nie przyjął jej lekarz ginekolog.
Nasza rozmówczyni zauważa również, że kierowcy transportu miejskiego - tacy jak ona - również są narażeni na zarażenie się. I nie mogą liczyć na testy.
- Ktoś kaszlnie, kichnie i cóż z tego, że jest 8 metrów za mną, jak autobus jest zamknięty - mówi Magda. Jednak i ona nie popiera kwarantanny dla kierowców ciężarówek przekraczających granice.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie