Najnowsze statystyki pokazują, że mieszkania na początku epidemii koronawirusa ciągle drożały. W Warszawie cena metra kwadratowego nowego lokalu w miesiąc wzrosła średnio o około 150 zł do poziomu 10,5 tys. zł - wyniki ze statystyk serwisu RynekPierwotny.pl.
Kupno mieszkania w Warszawie to w tej chwili koszt rzędu 650 tys. zł. Duża kwota to efekt nie tylko najwyższych stawek za metr kwadratowy. W stolicy kupuje się też nieco większe metraże - średnia to 62 metry kwadratowe.
- Pierwotny segment mieszkaniówki został, podobnie jak cała reszta gospodarki, zupełnie zaskoczony dramatyczną i nagłą zmianą sytuacji społeczno-gospodarczej i zdrowotnej kraju. W efekcie ceny ofertowe nowych mieszkań w ubiegłym miesiącu jeszcze wzrosły, jednak bardzo trudno sobie wyobrazić kontynuację tej tendencji w kolejnych miesiącach - przyznaje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Za stolicą plasuje się Kraków, gdzie średnia cena metra kwadratowego mieszkania u dewelopera to 9280 zł. Biorąc pod uwagę, że typowy lokal jest siedem metrów mniejszy niż w Warszawie, trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu pół miliona złotych.
Warto zauważyć, że ceny w stolicy Małopolski rosną niemal nieprzerwanie od ponad pół roku. Wyjątkiem był luty, gdy w statystykach widać było lekkie cofnięcie.
W stronę 9 tys. zł za metr zbliżają się powoli stawki w Gdańsku. Z raportu Rynku Pierwotnego wynika, że jest to już 8721 zł, a więc blisko 160 zł więcej niż miesiąc wcześniej.
Bardzo podobnie wygląda sytuacja w stolicy Dolnego Śląska, gdzie metr kwadratowy jest tańszy o około 80 zł. Tu w tym roku widoczne jest przyspieszenie dynamiki wzrostu cen. Nieco inaczej zmieniało się to w Gdańsku, gdzie na przełomie roku deweloperzy nieco obniżyli stawki.
Gdzie po tańsze mieszkania?
Od czołówki bardziej odstaje Poznań, gdzie stawka z metr kwadratowy mieszkania jest na poziomie 7,6 tys. zł. Tu na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy ceny nieruchomości rosną stosunkowo płasko - przynajmniej w porównaniu do innych dużych miast. Nie zmienia to faktu, że od września na metrze trzeba dopłacić około 400 zł więcej.
Dla typowego 56-metrowego mieszkania oznacza to, że po pół roku za ten sam lokal trzeba zapłacić ponad 22 tys. zł więcej.
Wśród największych miast, które znalazły się w raporcie przygotowanym dla money.pl, stosunkowo najtaniej jest w Łodzi. Tam typowe 58-metrowe mieszkanie kosztuje 364 tys. zł, co daje około 6,2 tys. zł za metr kwadratowy. Co ciekawe, akurat tam stawki w porównaniu z lutym się nie zmieniły.
- Nowe lokale w Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu w marcu podrożały ofertowo o 2 proc. w stosunku do lutego. Nieco wolniej, bo o 1 proc. stawki rosły w Warszawie i Poznaniu, natomiast w Łodzi się nie zmieniły. W sumie więc jak na tak krótki okres zmiany na plus okazały się istotne - komentuje sytuację Jarosław Jędrzyński.
Wskazuje, że do końca marca utrzymywała się tendencja wzrostowa cen nieruchomości, ale jednocześnie sugeruje, że jej utrzymanie w kolejnych miesiącach jest mało prawdopodobne.
Niższe ceny do negocjacji
Czy to oznacza szansę na spadek cen? Niekoniecznie. Ekspert Rynku Pierwotnego tłumaczy, że ceny ofertowe deweloperów doskonale odzwierciedlają stan koniunktury w czasie boomu i hossy, natomiast we wstępnej fazie okresu spowolnienia, którego w tej czy innej formie raczej uniknąć się nie da, zazwyczaj stoją w miejscu.
Nie oznacza to, że klienci nie mogą próbować negocjować obniżek. Jest to wręcz wskazane.
- Większy ruch w dół może wystąpić w ramach cen transakcyjnych, głównie w efekcie oczekiwanych promocji, już teraz zresztą ogłaszanych przez wybrane firmy deweloperskie - przyznaje Jarosław Jędrzyński.
Ekspert sugeruje, że w najbliższym czasie nie powinno dojść do większych zmian w przypadku metraży. Wynika to z zatrzymania na czas pandemii procesu uruchamiania nowych inwestycji. W dłuższym okresie wiele będzie zależeć od ewentualnej ewolucji siły nabywczej Polaków, która na obecną chwilę niestety nie rokuje najlepiej.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie