Śmiertelny wirus dotarł także do Europy i atakuje kolejne kraje. Na liście są Włochy, Niemcy, Hiszpania, Austria, Francja, Wielka Brytania, Rosja, Belgia, Szwecja, Finlandia, Szwajcaria, Chorwacja, Macedonia Północna, Gruzja, Rumunia, Grecja, Norwegia.
Potwierdzono już także pierwszy przypadek zachorowania w Polsce. Jak poinformował minister zdrowia, zadziałały wszystkie procedury. W nocy został poinformowany o sytuacji premier.
Jak zaznaczył Łukasz Szumowski, chory skontaktował się z lekarzem pierwszego kontaktu. Po wywiadzie, ocenił, że ryzyko zarażenia koronawirusem jest wysokie i polecił skontaktować się ze stacją sanitarno-epidemiologiczną.
Gorączka, kaszel, ból mięśni, zmęczenie. To typowe objawy grypy. I typowe objawy choroby wywoływanej przez koronawirusa o nazwie SARS-Cov-2. To on odpowiada za chorobę, którą na razie znamy jako COVID-19. W gąszczu nazw faktycznie można się pogubić, stąd koronawirus utożsamiany jest po prostu z samymi dolegliwościami.
Nazwy nazwami, ale czy jest w ogóle czym się przejmować? Tak.
Jak wynika ze światowych statystyk, ciężki przebieg obserwuje się u około 15-20 proc. osób. Do zgonów dochodzi u 2-3 proc. osób chorych. Dla porównania sezonowa grypa zabija średnio 0,1 proc. zarażonych. Stąd sytuacja dotycząca nowej epidemii nie powinna być bagatelizowana. Tym bardziej, że koronawirus - jak wynika z pierwszych danych - jest bardziej zaraźliwy. Jeden chory potrafi go przenieść na dwie kolejne osoby. Grypę zwykle przenosi się na jedną kolejną osobę.
Podobieństwo koronawirusa do grypy sprawia, że w wielu lekkich przypadkach nie ma diagnozy. Chorzy leżą w domu, przeczekują, a objawy przechodzą. Leczą się tak jak na zwykłą grypę. I wychodzą z niej bez problemów. A to może sprawiać, że statystyka śmiertelności jest wciąż zawyżona. Wniosek? Bez paniki. Ale i bez lekceważenia.
Największy problem z koronawirusem jest w tej chwili w Azji. 80 tys. chorych, blisko 40 tys. wyleczonych oraz niemal 3 tys. ofiar śmiertelnych - to bilans z Chin. I właśnie prawie 99 proc. ofiar tej choroby mieszka na terenie tego kraju.
Inne najbardziej dotknięte chorobą kraje to Korea Południowa - 5 tys. chorych, 30 osób zdrowych i 30 ofiar śmiertelnych oraz Włochy - 2 tys. chorych, 150 wyleczonych i 50 ofiar śmiertelnych. Rozbieżne są dane nt. chorych w Iranie, władze mówią o 1500 osóbach zarażonych i 66 ofiarach śmiertelnych, niemniej eksperci uważają, że są one mocno zaniżone. W Polsce na ten moment nie ma ani jednego potwierdzonego przypadku zarażenia.
Jak tłumaczy Ministerstwo Zdrowia, "najbardziej narażone na rozwinięcie ciężkiej postaci choroby i zgon są osoby starsze". Eksperci sugerują wprost, że - wirus to ryzyko głównie dla chorych z obniżoną odpornością i tych, którzy mają już inne dolegliwości - w szczególności przewlekłe. Dlatego najwyższa notowana śmiertelność jest wśród osób najstarszych: najczęściej już na coś innego chorują.
Główny Inspektor Sanitarny mówi wprost, że znalezienie osób zdrowych, które nie poradziły sobie z koronawirusem, jest praktycznie niemożliwe. I dokładnie takie same problemy co roku są z grypą. Część przechodzi ją bez problemów, schorowani mają liczne powikłania.
Jak dochodzi do zarażenia? Wirus przenosi się drogą kropelkową. Aktualnie nie ma szczepionki przeciw nowemu koronawirusowi, wciąż jest w opracowaniu. Leczenie z kolei polega głównie na minimalizowaniu dolegliwości, jest objawowe. Chroni nas za to własny układ odpornościowy. Leki bezpośrednio zwalczające nową chorobę wciąż są testowane.
O czym trzeba pamiętać? Jeśli w ciągu ostatnich 14 dni byłeś w północnych Włoszech i zaobserwowałeś u siebie objawy choroby, to bezzwłocznie powiadom telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną.
Jeśli w ciągu ostatnich 14 dni byłeś w północnych Włoszech i nie zaobserwowałeś u siebie wyżej wymienionych objawów, to przez kolejne 14 dni kontroluj swój stan zdrowia. Wystarczy mierzyć temperaturę, dobrze się obserwować. W takim wypadku wizyta u lekarza nie jest konieczna. Sam wyjazd nie oznacza, że ktoś jest już chory.
Jak radzi Ministerstwo Zdrowia, niezbędne jest także przestrzeganie zasad higieny, w tym częste mycie rąk wodą z mydłem, a jeśli nie ma takiej możliwości, np. podczas podróży, ich dezynfekcja środkiem na bazie alkoholu.
Niemniej - przepisy przygotowujące Polskę na epidemię są już gotowe, w poniedziałek przegłosował je Sejm. Kluczowe zmiany dotyczą głównie służb sanitarnych i medycznych. Część jednak dotyka wprost typowego Nowaka i typowej Kowalskiej.
Zmiany w prawie pracy
I tak w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się wirusa pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie pracy zdalnej, np. z domu. I to spora zmiana. W tej chwili w przypadku umowy o pracę pracodawca nie może dowolnie zmieniać miejsca wykonywania zadań. Przepisy zakładają, że zatrudniający nie jest w stanie zweryfikować stanu zdrowia, a więc z firmy nie może wygonić. I to się właśnie zmienia - dla bezpieczeństwa pracowników teoretycznie można polecić wszystkim, by pracowali z domu.
Umowa pomiędzy pracownikiem a pracodawcą powinna też zawierać zasady dotyczące wyposażenia pracownika w potrzebny sprzęt, na przykład komputer. W sytuacji wyjątkowej pracodawca będzie mógł te przepisy chwilowo ignorować. Nie jest to jednak sytuacja stała, a wyjątkowa. Zmiany w kodeksie pracy w tym zakresie na długą metę nie będzie.
Ustawa daje też prawo do dodatkowego zasiłku opiekuńczego, przysługującego rodzicom w przypadku zamknięcia szkół i przedszkoli z powodu epidemii. Dodatkowy zasiłek przyznaje się na takich samych zasadach, jak zwykły zasiłek opiekuńczy, który rodzice mogą otrzymać w przypadku nagłego zamknięcia placówki.
Koronawirus. Będzie można ominąć prawo budowlane
Nowe świadczenie można pobierać za okres maksymalnie 14 dni, które nie wliczają się do rocznego limitu zasiłku opiekuńczego. Dla przykładu, w przypadku opieki nad dziećmi zdrowymi, nie mającymi więcej niż 8 lat, taki limit wynosi 60 dni. O sprawie piszemy tutaj.
Inne zmiany? Przepisy pozwalają m.in. ominąć prawo budowlane, ustawę o ochronie zabytków czy przepisy o planowaniu przestrzennym, jeśli walka z epidemią będzie wymagała budowy czy przebudowy budynku.
Jeśli wirus się rozprzestrzeni i konieczna będzie budowa np. tymczasowych szpitali, będzie można to zrobić z pominięciem długotrwałych formalności.
Kwarantanna na zasiłku
Poddany przymusowej kwarantannie pracownik ma prawo do zaświadczenia z tytułu choroby - ZUS postawił jasno sprawę. Kwarantannie mogą być poddani wszyscy, którzy wracają z miejsc zagrożonych występowaniem koronawirusa. Decyduje albo lekarz, albo inspektor sanitarny.
I jak informuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, w tak szczególnej sytuacji choremu należy się wynagrodzenie chorobowe i zasiłek chorobowy. Co w praktyce oznacza kwarantanna domowa? Osoba, której ją zalecono, powinna pozostać w domu przez 14 dni.
Zasiłek za koronawirusa? ZUS stawia jasno sprawę
Kwarantannie poddani mogą być wszyscy, którzy przebywali w ciągu ostatnich 14 dni na terenie opanowanym epidemią koronawirusa. Mowa tutaj o rejonach północnych Włoch, Chin, Korei Południowej, Iranu, Japonii, Tajlandii, Wietnamu, Singapuru i Tajwanu. Kwarantannie mogą być poddani również ci, którzy kontaktowali się z osobami chorymi lub osobami, które przebywały w tym regionie. Decyzje podejmują odpowiednie służby. Żeby mieć prawo do zasiłku, trzeba przedstawić wydany przez inspekcję lub lekarza dokument: decyzję o poddaniu kwarantannie.