Historię mężczyzny opisała piątkowa "Gazeta Wyborcza". Nie tylko przez tydzień chodził do pracy, ale gdy wreszcie sanepid skierował go na kwarantannę, "system go nie widział": nie figurował jako osoba na kwarantannie w rządowej aplikacji. W końcu pomyślał, że ktoś mu zrobił dowcip i sam próbował się dodzwonić do sanepidu. Bezskutecznie. A gdy pobrano mu wymaz w 11. dniu kwarantanny, 14. dnia - gdy miała się kończyć - nadal nie miał wyniku.
Pojawia się coraz więcej głosów, że system prostu przestał działać. - W Małopolsce system już się posypał. Mnożą się błędy, po których rodziny są więzione na 50-dniowej kwarantannie - wylicza cytowany przez Wirtualną Polskę Marek Sowa, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Jak pisaliśmy w money.pl, oprócz tego pracownicy sanepidu dostają sporo zgłoszeń o naruszeniach związanych z przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa w czasie pandemii. Przeciętna stacja odbiera od kilku do kilkudziesięciu telefonów dziennie. Większość zgłoszeń okazuje się bezzasadna.
O realiach pracy mówi "Wyborczej" dyrektor jednej z placówek na południu Polski. - Pracujemy ponad siły, a wymaga się od nas jeszcze więcej. Z czego ja mam płacić nadgodziny, skoro same tylko wydatki na pocztę wzrosły nam o 300 proc.? Osoby w izolacji i na kwarantannie musimy zawiadamiać o decyzji listem poleconym za potwierdzeniem odbioru: chcą tego, żeby pokazać w pracy. Przy czym u nas zakażeń było dotąd kilkaset. Nie mam pojęcia, jak sobie radzą sanepidy w powiatach na Śląsku, gdzie jest ich po kilka tysięcy - opowiada.
Kłopoty sanepid to niekończąca się lista. Zablokowane infolinie, coraz częstsze błędy przy testach, pacjenci przez pomyłkę więzieni na wielotygodniowej kwarantannie, brak wystarczająco szybkiego kierowania na kwarantannę. To tylko przykłady.
Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską, że po wzrostach zakażeń sytuacja w sanepidach jest bardzo trudna.
Obecnie, według danych Głównej Inspekcji Sanitarnej, w sanepidach pracuje 16,4 tys. osób, z czego w działach epidemiologicznych w normalnych warunkach niecałe 1,8 tys. Po przesunięciach kadrowych spowodowanych pojawieniem się koronawirusa tę ostatnią liczbę zwiększono do 5,8 tys.