W poniedziałek na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski przedstawił nową ścieżkę testowania na obecność koronawirusa.
Jak ma ona wyglądać? Na rządowych stronach wystarczy wypełnić ankietę, w której poinformujemy o ewentualnym kontakcie z osobą zakażoną oraz wymienimy towarzyszące nam objawy. Jeśli algorytm uzna, że ryzyko zakażenia jest duże, to z pacjentem skontaktuje się konsultant i skieruje na test.
Wszystko po to, żeby zwiększyć liczbę testowanych osób bez konieczności wysyłania ludzi na prywatne testowanie. To bowiem nierzadko wydatek kilkuset złotych.
- To bardzo dobry pomysł. Wszystko, co przyczyni się do bardziej masowego testowania, jest rozwiązaniem godnym pochwały - mówi money.pl Bartosz Fiałek, lekarz specjalista w dziedzinie reumatologii. I - jak sam o sobie mówi - popularyzator wiedzy medycznej.
Jego zdaniem masowe testy pozwolą poznać prawdziwą skalę epidemii w Polsce. - Musimy badać na tyle dużo, żeby odsetek pozytywnych wyników nie przekraczał 10, a najlepiej - 5 procent - mówi Fiałek.
Tyle teoria. Praktyka bowiem pokazuje zupełnie co innego. Spróbowaliśmy wypełnić wspomnianą ankietę, by sprawdzić, jak funkcjonuje.
Na starcie zaznaczyliśmy opcję, że nie mieliśmy kontaktu z osobą zakażoną - ani bezpośrednio, ani nie przebywaliśmy z nią w bliskiej odległości przez więcej niż 15 minut. Wielu z nas przecież nawet nie wie, gdzie i od kogo się zakaziło.
Efekt? "Zagrożenie zakażenia wirusem SARS-CoV-2 jest NISKIE, dlatego nie zostałeś skierowany na test w kierunku COVID-19". Telefonu nie będzie. Nie ma nawet możliwości, by wypisać towarzyszące nam objawy. Nie było kontaktu, to nie ma testu.
Podejście drugie - wpisujemy, że kontakt mieliśmy. Zarówno fizycznie, jak i w bezpośredniej bliskości. Na kolejnej stronie wpisujemy objawy - kaszel i ogólne przemęczenie. Nie zaznaczamy żadnych chorób współistniejących. Skutek? "Zagrożenie zakażenia wirusem SARS-CoV-2 jest NISKIE, dlatego nie zostałeś skierowany na test w kierunku COVID-19".
Trzecia próba. Kontakt bezpośredni, kontakt fizyczny - TAK. Do tego kaszel, gorączka i ból mięśni. Brak chorób współistniejących. Klikamy dalej i co? Oczywiście. "Zagrożenie zakażenia wirusem SARS-CoV-2 jest NISKIE, dlatego nie zostałeś skierowany na test w kierunku COVID-19" - czytamy.
Problem jednak jest większy, bo w sieci nie brakuje głosów, że nawet osoby z poważniejszymi objawami zostały scharakteryzowane jako te z niskim prawdopodobieństwem zakażenia.
- To na pewno wymaga naprawy - mówi nam Bartosz Fiałek. Jego zdaniem kluczem przy trzeciej fali epidemii jest to, by "wyłapywać" osoby zakażone i zarażające, ale nie wykazujące objawów.
Takie funkcjonowanie systemu komputerowego na pewno tego nie ułatwi. Fiałek podkreśla jednak, że środowisko wielokrotnie zgłasza uwagi do wielu rozwiązań rządowych i liczy, że zostaną one uwzględnione. - Trzeba zdecydowanie dopracować algorytm - mówi ekspert.
Przed publikacją materiału zapytaliśmy o komentarz w resorcie zdrowia. Chcieliśmy wiedzieć, czy ministerstwo planuje jakieś modyfikacje systemu. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.