W Wielkiej Brytanii do wszelkich kwestii związanych z koronawirusem podchodzi się bardzo poważnie. Obowiązują tam surowe zasady mające spowolnić rozprzestrzenianie się go – zakaz spotkań (z niewielkimi wyjątkami dla osób z tej samej "buble", czyli niewielkiej grupy rodziny lub znajomych), podróży, o zakupach w galeriach handlowych nie wspominając.
O tym, że na jakikolwiek luz nie ma miejsca, dobitnie przekonało się czworo pasażerów, którzy przy wjeździe do Wielkiej Brytanii próbowali ukryć wcześniejszy pobyt w jednym z krajów wysokiego ryzyka epidemicznego. Za brak prawdomówności ukarano ich grzywnami w wysokości po 10 tys. funtów.
Pasażerowie zostali zatrzymani na lotnisku w Birmingham w poniedziałek, w pierwszym dniu obowiązywania ostrzejszych przepisów, które mają zatrzymać rozprzestrzenianie się nowych wariantów koronawirusa.
Zgodnie z nimi, wszyscy obywatele i rezydenci Wielkiej Brytanii, którzy w ciągu 10 dni przed przylotem do Anglii byli w jednym z 33 krajów z tzw. czerwonej listy, muszą odbyć 10-dniową kwarantannę w wyznaczonym hotelu. Koszt tej kwarantanny to 1750 funtów.
Nie podano, w jakim kraju były ukarane osoby, ani jakie obywatelstwo mają. Osoby, które nie są obywatelami ani rezydentami brytyjskimi bądź irlandzkimi, a w ciągu poprzednich 10 dni były w jednym z krajów z tzw. czerwonej listy, mają całkowity zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii.
Na liście są obecnie 33 państwa, głównie z Ameryki Południowej i Afryki, ale także Portugalia i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Wszystkie bezpośrednie połączenia lotnicze z nimi już wcześniej zawieszono.