Kierowcy utknęli na Wyspach. Zwrot w sytuacji pandemicznej w Wielkiej Brytanii spowodował, że została odcięta od świata.
Francja ogłosiła już w niedzielę, że wstrzymuje połączenia pasażerskie z Wielkiej Brytanii, ale także transport towarowy. To z kolei spowodowało wielokilometrowe korki na autostradzie M20 prowadzącej do Dover, gdzie znajduje się główny port promowy oraz wjazd do tunelu pod kanałem La Manche.
Ładunki nadal mogą być wwożone do Wielkiej Brytanii, ale kierowcy raczej nie chcą wjeżdżać nie mając pewności, kiedy granica zostanie ponownie otwarta.
Wielu pochodzi z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski. Jak szacuje branża transportowa, ok. 80 proc. kierowców ciężarówek jeżdżących po Wielkiej Brytanii jest zatrudnionych przez firmy z UE.
To co się dzieje w tej chwili jest zaledwie zapowiedzią kłopotów po zakończeniu okresu przejściowego po brexicie - pisze "The Guardian".
Kierowcy tracą nadzieję na powrót na święta do rodzin. 55-letni Stanisław Olbrich z południowej Polski gdy zamknięto przeprawę, utknął na parkingu dla ciężarówek w Ashford, ok. 30 km od Dover, na którym stoi jeszcze ok. 200 innych.
- Zabieram towar do Wielkiej Brytanii i nie mogę wrócić do domu z powodu tego głupiego wirusa. Ale nie wiem, czy to jest wirus - myślę, że to polityka - mówi dziennikarzom "The Guardian" Olbrich.
- To dla mnie bardzo trudne, że mnie jestem poza domem. Moje szanse na powrót do domu na święta spadają. Potrzebują tego, żebym przyjechał na święta - to bardzo wyjątkowe święta. Polakom bardzo trudno jest być w Boże Narodzenie poza domem - dodaje polski kierowca.
W podobnej sytuacji jest Daniel z Rumunii. - Moja firma wysłała mi wiadomość, że Francja może pozwolić na wwóz ładunków z Wielkiej Brytanii w ciągu kilku godzin. Może więc będę mógł pojechać, ale nie sądzę. Muszę dostać się do Francji, a potem do domu, ale z Bożym Narodzeniem może być problemem. Oficer w porcie mówi, że może to potrwać dwa dni - zaznacza.