Branża fitness potwierdza dziś zdecydowanie, że nie zamierza godzić się z decyzją rządu o nowych obostrzeniach. Protest w Warszawie na Placu Zamkowym wystartował w sobotę o godzinie 10:00.
Branża została silnie dotknięta wiosną, ponieważ wtedy siłownie i kluby fitness nie mogły działać prawie trzy miesiące. Placówki te otwarto ponownie w czerwcu w reżimie sanitarnym, a teraz znów będą musiały się zamknąć.
A o co apeluje ZPP? Związek chce zniesienia restrykcji na funkcjonowanie branży fitness i basenów. Jak uzasadnia, nie ma żadnych danych wskazujących na to, by – przy zachowaniu odpowiednich standardów sanitarnych – były to istotne punkty transmisji wirusa.
Przedsiębiorcy apelują również o zrezygnowanie z ograniczeń dotyczących funkcjonowania restauracji. Zdaniem ZPP obecna sytuacja epidemiczna powoduje naturalne obniżenie popytu w sektorze gastronomicznym, nie ma zatem potrzeby, by polityka wobec branży wykraczała poza katalog rekomendacji i wymogów sanitarnych.
Związek chce również, by rządzący wycofali się z pomysłu „godzin dla seniora”. Jak argumentuje, koncepcja ta została negatywnie zweryfikowana w trakcie pierwszej fali epidemii.
Koronawirus. Praca zdalna szkodzi wielu branżom
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przekonuje, że wprowadzone obostrzenia oznaczają de facto pełzający lockdown w przypadku części branż niedotkniętych wprost odgórnym zakazem prowadzenia działalności.
"Trzeba podkreślić, że rządzący nie przedstawili żadnego konkretnego uzasadnienia dla wprowadzenia akurat takich, a nie innych restrykcji. Nie pokazano wyników badań sugerujących, że siłownie czy baseny mogą odgrywać istotną rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa, czy też że są to punkty, w których odnotowywano szczególnie istotne naruszenia rygorów sanitarnych" - czytamy w apelu.
Tymczasem, ZPP otrzymuje informacje z rynku, z których wynika, że jest wprost odwrotnie i podmioty te doskonale dostosowały się do funkcjonowania w nowych warunkach. W ocenie ZPP, analogicznie, pozbawione rzetelnego uzasadnienia są restrykcje wprowadzone dla gastronomii.
"Trudno uzasadnić, dlaczego zdecydowano się na wprowadzenie ograniczenia godzin funkcjonowania restauracji i tak daleko idące ograniczenia, jeśli chodzi o przestrzeń przypadającą na jednego klienta. Podobnie, jak w przypadku sektora fitness, nie przedstawiono żadnych danych wspierających tezę, wg której tego rodzaju ograniczenie działania punktów gastronomicznych miałoby zahamować transmisję wirusa" - czytamy w liście.
Przedsiębiorcy ze Związku za "całkowicie absurdalny" uważają powrót do koncepcji godzin dla seniora w sklepach. W ich ocenie nie sprawdził się podczas pierwszej fali i teraz będzie równie nieskuteczny.