Oto pierwsze efekty zapowiedzianej przez rząd polityki "zero tolerancji" dla osób, które nie dostosują się do wymogów sanitarnych. Ponad tysiąc mandatów i 180 wniosków o ukaranie skierowanych do sądów. Takie dane z ostatniej doby podał PAP rzecznik prasowy policji.
Od soboty cały kraj jest w strefie żółtej podwyższonego ryzyka. Obowiązuje nakaz noszenia maseczek również na ulicach. Teraz tam, jest obowiązek noszenia maseczki, zwolnione z niego są tylko te osoby, które mają zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniu.
Polityka "zero tolerancji". Kary za brak maseczki
Jak wyjaśnił rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka, ostatniej doby policja udzieliła 3100 pouczeń.
Pandemia w Polsce stale się rozwija, przekroczyliśmy kolejną granicę. Tym razem liczba zakażeń przebyła 5 tys. osób dziennie. Rząd podjął więc jednoznaczne działania, które mają ponownie zmobilizować społeczeństwo.
- Ogłaszamy politykę zero tolerancji - zapowiedział w ubiegłym tygoniu minister zdrowia podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem KGP. - W dobie eskalacji pandemii nie ma miejsca na egoizm. To wchodzenie w strefę bezpieczeństwa drugiego człowieka - mówił minister zdrowia Adam Niedzielski.
Jak uściślał komendant główny policji Jarosław Szymczyk, kara ma być nieunikniona. Koniec pobłażania. Z informacji policji przekazanej PAP wynika, że od początku epidemii za brak maseczki Policja wystawiła 176,2 tys. pouczeń, prawie 22 tys. mandatów i 7780 wniosków o ukaranie do sądu.
Mandat wynosi 500 zł, jeśli to nie pomoże sprawa jest kierowana do sądu i Inspekcji Sanitarnej. Przypomnijmy, że jeśli sprawa zostanie przekazana do sanepidu, kary administracyjne zaczynają się od 5 tys. zł, a sięgnąć mogą nawet 30 tys. zł.
Mało tego, decyzji sanepidu nadawany jest rygor natychmiastowej wykonalności. Co to oznacza? Karę i tak trzeba zapłacić, nawet jeśli chcemy odwołać się od niej do wyższej instancji.