- Ogłaszamy politykę zero tolerancji - zapowiedział minister zdrowia podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem KGP. - W dobie eskalacji pandemii nie ma miejsca na egoizm. To wchodzenie w strefę bezpieczeństwa drugiego człowieka - mówił minister zdrowia Adam Niedzielski.
Jak uściślał komendant główny policji Jarosław Szymczyk, kara ma być nieunikniona. Do tej pory argument dotyczący zaburzeń czy dysfunkcji zdrowotnych był nadużywany przez osoby, które w ten właśnie sposób tłumaczyły, że nie zasłaniają nosa i ust.
Teraz tam, gdzie będzie obowiązek noszenia maseczki, zwolnione z niego będą tylko te osoby, które mają zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniu.
- Pouczenia nie przynoszą pożądanego efektu - zauważył komendant Szymczyk.
Co może policja
Czyt to oznacza wyższe mandaty? Nie, ale szef policji zapowiedział odwrócenie proporcji pouczeń w stosunku do kar. Tych ma być znacznie więcej.
- Nie trwają prace nad zwiększeniem kwot mandatowych - podkreślił szef KGP. - Nadal jest to kwota 500 zł. Chcielibyśmy jednak w przypadku odmowy przyjęcia mandatu wprowadzić mechanizm kierowania wniosku o ukaranie do sądu oraz wniosek o wdrożenie postępowania administracyjnego do Inspekcji Sanitarnej, by kary były bardziej odczuwalne - wyjaśnił.
Przypomnijmy, że jeśli sprawa zostanie przekazana do sanepidu, kary administracyjne zaczynają się od 5 tys. zł, a sięgnąć mogą nawet 30 tys. zł.
Mało tego, decyzji sanepidu nadawany jest rygor natychmiastowej wykonalności. Co to oznacza? Karę i tak trzeba zapłacić, nawet jeśli chcemy odwołać się od niej do wyższej instancji.
Sprawa obowiązku noszenia maseczek nie jest jednak wcale taka prosta i może się okazać, że mandat dostanie nie osoba odmawiająca jej założenia, a np. sprzedawca, który wyprosi ze sklepu klienta z odkrytą twarzą.
Tak było w przypadku ekspedientki z Suwałk, która odmówiła obsługi klientce bez maseczki.
Wyrokiem nakazowym kobieta została ukarana. Odwołała się i w pierwszym terminie została uniewinniona. Mimo to wątpliwości dotyczące tego, czy wolno wyprosić ze sklepów klienta z odkrytą twarzą, nadal pozostały.
- Żaden przepis nie nakłada na pracowników sklepów czy na prowadzących taką placówkę obowiązku weryfikacji, czy klienci przestrzegają wymogu zakrywania ust i nosa - mówi w rozmowie z money.pl Konrad Młynkiewicz, dyrektor działu prawa administracyjnego w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
Jak podkreśla, sklepy muszą jedynie zapewnić środki dezynfekcji rąk lub rękawiczki dla klientów i muszą, co najmniej raz na godzinę, dezynfekować stanowiska kasowe lub stanowiska obsługi.
Polacy są za maseczkami
Niemal 85 proc. Polaków uważa, że powinniśmy być zobowiązani do noszenia maseczek w zamkniętych pomieszczeniach, na przykład sklepach - wynika z badania UCE Research i Syno Poland dla money.pl. Przeciwnego zdania jest 14 proc. osób, z których "zdecydowane nie" maseczkom mówi zaledwie 5,8 proc.
Polacy akceptują także kary za niestosowanie się do nakazu noszenia maseczek. Tego chce 67,6 proc. respondentów. "Nie" mówi nieco ponad 28 proc. Reszta przyznaje, że nie ma zdania na ten temat.