Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski i premier Denys Szmyhal potwierdzili w środę, że Stany Zjednoczone i Ukraina wypracowały ostateczny wariant umowy w sprawie ukraińskich złóż minerałów. W piątek podczas spotkania Zełenskiego z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie ma dojść do jej podpisania.
Wcześniejsze żądanie Trumpa dotyczące minerałów o wartości 500 miliardów dolarów zostało wycofane z projektu porozumienia. Kwota ta znacznie przewyższała wartość amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Denys Szmyhal zapowiedział, że w ramach umowy zostanie utworzony specjalny fundusz inwestycyjny kontrolowany przez oba państwa, do którego Ukraina wnosiłaby 50 proc. wpływów z wydobycia ukraińskich
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert: umowa z USA może być korzystna dla Ukrainy
Dawid Czopek, zarządzający Polaris-FIZ, ekspert ds. rynku paliwowego, w rozmowie z money.pl tłumaczy, że ukraińsko-amerykańskie porozumienie trzeba oceniać na kilku płaszczyznach. - Muszę abstrahować od moralnego wymiaru tej sprawy, szczególnie w kontekście tego, czy można zabierać dochody z surowców państwu, które zostało napadnięte, a któremu wcześniej zapewniało się ochronę - zastrzega.
Powstanie funduszu byłoby moim zdaniem korzystne dla Ukrainy i większości jej obywateli, a nie tylko wybranych - ocenia ekspert.
Jego zdaniem partnerstwo z USA pozwoliłoby na inwestycje w przemysł wydobywczy, z którymi sama Ukraina miałaby problemy. - Nie chodzi tylko o środki, ale także o transfer technologii oraz zapewnienie bezpieczeństwa całej inwestycji – choćby w postaci ubezpieczeń kredytów czy nakładów kapitałowych - wskazuje Dawid Czopek.
- Dla społeczeństwa Ukrainy zawarcie porozumienia z USA potencjalnie oznaczałoby stosunkowo sprawiedliwy podział pozostałej części dochodu z surowców. Jak wiemy, w państwie tak oligarchicznym różnie z tym bywało - komentuje.
Amerykańskie inwestycje elementem gwarancji bezpieczeństwa?
Zdaniem Dawida Czopka nawiązanie bliskich gospodarczych relacji pomiędzy Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi może mieć dalekie konsekwencje polityczne. - Możemy założyć, że Rosji w przyszłości dużo trudniej byłoby zagarnąć ziemie, w które Amerykanie zainwestowali tak istotne środki. I z których czerpią korzyści finansowe i strategiczne. Amerykańskie działania w Ukrainie mogą skomplikować geopolityczną układankę, z korzyścią dla Zachodu - mówi analityk.
Jego zdaniem USA też mogą skorzystać. - Dla Stanów byłaby to swego rodzaju dywersyfikacja geograficzna, bo w tej części świata nie mają zbyt wielu inwestycji strategicznych - podkreśla.
Stany Zjednoczone ryzykują więcej?
Zdaniem eksperta stworzenie funduszu, który dzieli zyski i wspólnie inwestuje, jest mimo wszystko sprawiedliwsze od innych potencjalnych rozwiązań. Inne działania - np. obłożenie wydobycia kilkudziesięcioprocentowym podatkiem od przychodów, tzw. royalities, płaconym niezależnie od tego, czy Ukraina na tym zarabia, byłyby dla Ukrainy mniej korzystne - ocenia ekspert.
Nasz rozmówca podkreśla też, że Stany Zjednoczone, angażując się w przemysł wydobywczy w Ukrainie, sporo ryzykują. Czy kupują kota w worku?
Dopiero realna eksploatacja złóż pozwala na ocenę zysku z przedsięwzięcia. Doświadczenie uczy nas, że wiele projektów, nawet znacznie bardziej zaawansowanych i teoretycznie bezpiecznych, kończyło się porażką finansową. Taka jest specyfika eksploatacji złóż - podkreśla Dawid Czopek.
Dodaje też, że styl negocjacji ze strony USA może budzić sprzeciw. - Ostatecznie jednak z punktu widzenia Ukrainy takie rozwiązane może mieć spory sens i nie być tak upokarzające, jak by się mogło wydawać - podkreśla analityk.
Jakie zasoby posiada Ukraina?
Ukraina posiada ogromne zasoby surowców mineralnych o szacunkowej wartości około 15 bilionów dolarów. Na jej terytorium znajduje się 30 proc. światowych złóż tytanu, liczne złoża manganu, 52 złoża rud żelaza (każde powyżej 1 mld ton), a także złoża litu, uranu, niklu, kobaltu i grafitu.
Kraj dysponuje również surowcami niezbędnymi do produkcji fotowoltaiki i baterii do pojazdów elektrycznych. Większość ukraińskich złóż znajduje się stosunkowo płytko pod powierzchnią ziemi, co teoretycznie może ułatwić ich wydobycie.
Rozpoczęcie eksploatacji wymaga jednak ogromnych nakładów finansowych. Dodatkowo potrzebna jest odpowiednia infrastruktura, technologia i wykwalifikowani pracownicy. Problem stanowi też zniszczenie znacznej części infrastruktury podczas wojny. Część cennych złóż znajduje się obecnie na terenach okupowanych przez Rosję.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl