To będzie opowieść rakiecie i jej tajemniczym ładunku. Ładunek ów najdalej w czerwcu spłonie w ziemskiej atmosferze, jeśli jego kurs nie zostanie skorygowany. A mimo prób ani myśli słuchać obsługi naziemnej i zmieniać kurs.
Kosmos-2555 to prawdopodobnie satelita. Ściśle tajny, nie do końca wiadomo, co miał robić, spekuluje się, że to najpewniej jakiś rodzaj wojskowego satelity komunikacyjnego bądź wywiadowczego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosmos-2555. Ładunek wyniesiony przez Angarę
Całość otoczona była nimbem tajemniczości i potęgi. I tak jak radzą sobie wojska rosyjskiego niedźwiedzia na ziemi, tak radzi sobie jego technologia w przestrzeni kosmicznej.
Tu warto wspomnieć o drugim szczytowym osiągnięciu rosyjskiej inżynierii - rakiecie Angara. Budowanej od wczesnych lat 90., w typowo rosyjskim stylu z licznymi problemami i opóźnieniami. Swój dziewiczy testowy lot odbyła w 2014 r. Wyniesienie pod koniec kwietnia na orbitę geostacjonarną Kosmosu-2555 to najnowszy test rakiety.
Rosyjskie ministerstwo obrony odtrąbiło sukces, podając, że wszystko działa. Tajemniczy Kosmos-2555 z wymalowanym na burcie znakiem "Z" trafił na orbitę. Docelowo miał zawisnąć na wysokości 290 km. Lecz opada, co wiemy dzięki systemowi śledzenia amerykańskiego NORAD-u. Po niespełna dwóch tygodniach stracił kilkadziesiąt kilometrów wysokości.
Jak mówił portalowi theins.ru Witalij Jegorow, popularyzator nauki, były podejmowane próby użycia silników manewrujących Kosmosu-2555, lecz niewiele dały, co może sugerować, że sprzęt nie działa, wbrew temu, co ogłosił rosyjski resort obrony.
Rosyjski sektor kosmiczny został wykluczony z międzynarodowej społeczności. Agencje kosmiczne zerwały kontakty z Roskosmosem, a jego udział np. w marsjańskiej misji został ograniczony. Lukę wypełnił SpaceX Elona Muska, co dodatkowo rozsierdza Rosjan. Przypomnijmy, system internetu satelitarnego Starlink Elona Muska, wydatnie pomaga ukraińskim żołnierzom i służbom ratunkowym, a Rosjanie, mimo usilnych prób, nie dają rady go zagłuszyć.