Idziemy do restauracji, składamy zamówienie, być może mamy nawet zamiar wydać tego wieczoru sporo pieniędzy na kolację dla kilku osób. "I dzbanek wody do tego" – dodajemy na koniec. Kelner nie pyta, o jaką wodę chodzi. Nalewa ją prosto z kranu i w razie potrzeby dolewa.
Dziś mało któremu klientowi przychodzi do głowy, by zamówić kranówkę. Ale może się to zmienić. Unia Europejska przyjęła dyrektywę nakazującą poprawę jakości kranówki, by z powodzeniem zastępowała butelkowaną. Efekt ma być dwojaki. Po pierwsze, konsumenci mają oszczędzać na zakupach. Po drugie chodzi o ekologię. Gdyby zniknęła choć połowa plastiku, do którego dziś przelewa się wodę mineralną czy źródlaną, środowisko naprawdę odczułoby różnicę.
Nowe prawo wejdzie w życie w styczniu 2021 r., a kraje członkowskie mają dwa lata na wdrożenie przepisów. Jako pierwsza gotowość do poprawy wody zgłosiła Szwecja – informuje "Puls Biznesu".
Dyrektywa ma m.in. zmobilizować państwa członkowskie do zapewnienia bezpłatnego zaopatrzenia w wodę w budynkach publicznych i zachęcania restauracji, stołówek itd. do dostarczania klientom wody za darmo lub za niewielką opłatą.
Wprawdzie już dziś w wielu miastach można bezpiecznie pić wodę prosto z kranu, lecz wielu mieszkańców pozostaje nieprzekonanych. Kranówkę kojarzą jako "gorszą" wodę: do mycia, do przegotowania, ale w żadnym razie do picia.
Aby sprawić, by w całej Polsce kranówka była całkowicie bezpieczna, jej jakość musi zostać poprawiona poprzez nałożenie surowszych limitów na niektóre zanieczyszczenia, w tym ołów.
W Polsce Ministerstwo Infrastruktury, z funduszy z bieżącej perspektywy, zamierza sfinansować opracowanie "programu inwestycyjnego w zakresie poprawy jakości i ograniczenia strat wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi". W tym celu roześle ankiety do gmin.
- Ocena stanu polskiego systemu zaopatrzenia w wodę, a także określenie potrzeb wynikających z obowiązku wdrożenia nowej dyrektywy w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia wymaga zebrania i przeanalizowania wielu informacji, w szczególności o potrzebach gmin i przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych – twierdzi Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury.