Obiektem, którego ochrona kosztowała państwo jak dotąd najwięcej, jest elektrownia atomowa w Smoleńsku, leżąca około 200 km od granicy z Ukrainą. Firma zależna od państwowego koncernu Rosatom wydała 34,7 mln rubli (3,7 mln dol.) na jej ochronę przed dronami.
W sumie rosyjskie firmy wydały już na ochronę przed atakami dronów w ciągu 10 miesięcy tego roku więcej pieniędzy niż w całym ubiegłym roku – informuje Agentstwo
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ataki dronów
W ostatnich miesiącach znacząco wzrosła liczba nalotów z użyciem dronów na rosyjskie obiekty militarne, przemysłowe i technologiczne. Moskwa oskarża o te operacje Kijów. Niezależni eksperci podkreślają, że ataki bezzałogowców, spośród których przynajmniej część jest realizowana z terytorium Rosji, są wymierzone w cele coraz bardziej oddalone od Ukrainy.
Pod koniec sierpnia uderzono m.in. w lotnisko wojskowe w Pskowie, położone około 700 km od granic tego państwa.
Drony regularnie pojawiają się też nad Moskwą i w okolicach tego miasta, co skutkuje zamykaniem przestrzeni powietrznej nad tamtejszymi lotniskami.
W ocenie ukraińskich mediów, od początku 2023 roku bezzałogowce zaatakowały Rosję i okupowany Krym już ponad 200 razy.
Rosja odpowiada Ukrainie
We wrześniu liczba rosyjskich ataków na Ukrainę przy pomocy irańskich dronów kamikadze Shahed-136 była największa od początku wojny; najeźdźcy wystrzelili 503 drony, lecz udało nam się zniszczyć aż 396 takich maszyn, czyli blisko 79 proc. - powiadomił ukraiński portal wojskowy Defense Express.
Serwis podkreślił, że Rosjanie zdają sobie sprawę z tych statystyk, dlatego w ostatnim czasie zmienili kierunek ataków z obiektów w obwodzie odeskim na południu Ukrainy na cele w centralnej i zachodniej części kraju - w regionach winnickim, chmielnickim i czerkaskim.
Duże znaczenie dla Kremla ma również fakt, że Shahedy są stosunkowo tanie, bowiem kosztują 20-40 tys. dolarów za sztukę. Można zatem szacować, że Rosja wydała na wrześniowe ataki równowartość 10-20 mln dolarów - zaznacza Defense Express.