Rząd Mołdawii niedawno nakazał nacjonalizację firmy Mołdowagaz, której głównym akcjonariuszem jest Gazprom. Rosja w starciu z prozachodnimi władzami w Kiszyniowe nie pozostaje dłużna. Gigant energetyczny od 1 stycznia 2025 r. przestanie dostarczać gaz mołdawskiej spółce.
To, jak pisze "Gazeta Wyborcza", szczególny cios dla prorosyjskiego Naddniestrza, które jest uzależnione od dostaw z Rosji. Pozostałej części kraju udało się zdywersyfikować źródła surowca.
W uniezależnianiu od Rosji pomogła też Polska. "Z odsieczą ruszyło polskie PGNiG, które pierwszy raz w historii przełamało monopol Gazpromu na dostawy gazy do Mołdawii" - przypomina dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzekome długi wobec Gazpromu
Rosyjska firma zakręci kurek, gdyż Gazprom uważa, że mołdawski koncern zalega z zapłatą 433 mln dol. (z odsetkami 709 mln dol.) za poprzednie dostawy. Z taką wyceną nie zgadza się Kiszyniów.
Rosja wstrzymuje dostawy gazu do Austrii
W drodze przetargu Mołdawia zamówiła audyt w sprawie zadłużenia. Wykonała go norweska kancelaria prawna i międzynarodowa firma doradcza. Wyszło z niego, że ewentualny dług wynosi 8,6 mln dol. Gazprom pozostaje przy swoim, a sprawa ma drugie dno.
"Moskwa celowo dąży do wywołania kryzysu energetycznego w Mołdawii. Zamrożenie mieszkańców Naddniestrza będzie wyzwaniem dla Kiszyniowa. Tym większym, że w przyszłym roku mają się w Mołdawii odbyć wybory parlamentarne, w których o powrót do władzy będą się starać ugrupowania prorosyjskich polityków" - pisze "Gazeta Wyborcza".