W ostatnich dniach coraz częściej mówi się o skróceniu tygodnia pracy do czterech dni. Wprowadzenie takich zmian zaproponował najpierw Donald Tusk podczas jednego ze spotkań z mieszkańcami. Następnie swój projekt w tej sprawie złożyła partia Razem. Jak wynika z informacji "Dziennika Gazety Prawnej" realizacja tych pomysłów musi poczekać na lepsze czasy, ponieważ skrócenie czasu pracy nie jest na pierwszym miejscu w piramidzie obecnych potrzeb pracowników i pracodawców.
Krótszy tydzień pracy po polsku
Jak podaje "DGP", czterodniowy tydzień pracy jest już wprowadzony w Polsce. - Dzisiaj to najczęściej efekt różnych działań firm, które są odpowiedzią na obecną sytuację gospodarczą, a zwłaszcza na rosnącą w szybkim tempie inflację, wysokie ceny energii, spadek zamówień - mówi w rozmowie z dziennikiem Przemysław Ciszek, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii C&C Chakowski & Ciszek.
Efekt krótszego tygodnia pracy jest realizowany na różne sposoby, między innymi firmy wprowadzają równoważny czas pracy, czyli wykonywanie obowiązków po 12 godzin dziennie przez cztery dni, co pozwala zaoszczędzić np. na energii elektrycznej.
Równoważny czas pracy
Niektórzy pracodawcy obniżają zatrudnionym wymiar etatu, co przekłada się na niższe wynagrodzenia, a nie – jak postulują niektórzy politycy – przy zachowaniu "całej" płacy. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" na taki krok decyduje się coraz więcej firm, to między innymi Velux (producent okien) czy Polinova (producent mebli).
- System równoważny to sposób na to, by odpowiedzieć na te żądania i zarazem zrobić to bezkosztowo. Pracodawcy, którzy go wprowadzają, dają w ten sposób zatrudnionym więcej czasu wolnego. W skali miesiąca daje to 7 dni, a w skali roku - nawet 83 dni wolnego więcej. W ten sposób zapewniamy zatrudnionym długie weekendy, które obecnie mogą wykorzystać np. na podjęcie dodatkowej pracy. Dzięki temu również pracownikom zostaje więcej w kieszeni, bo mogą zaoszczędzić m.in. na dojazdach do pracy - rekomenduje Przemysław Ciszek w rozmowie z "DGP".