Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|
aktualizacja

Kryzys na Morzu Czerwonym podmywa fundamenty gospodarki Niemiec

Podziel się:

Zakłócenia w przewozie towarów przez Morze Czerwone, wynikające z ataków bojowników Huti, coraz mocniej dają się we znaki niemieckiej gospodarce. Jak pisze agencja Reutera, problemy odczuwa już przemysł chemiczny, który jest trzeci co do wielkości w Niemczech.

Kryzys na Morzu Czerwonym podmywa fundamenty gospodarki Niemiec
Do kanclerza Niemiec Olafa Scholza płyną niepokojące sygnały z najważniejszych gałęzi gospodarki (PAP, PAP/EPA/CLEMENS BILAN)

Ataki jemeńskich bojowników Huti na statki przewożące ładunki przez Morze Czerwone poważnie zakłócają handel na arcyważnym szlaku handlowym, który jest kluczowy dla wymiany towarów między Azją a Europą. Od tygodni niemal codziennie informujemy o problemach w kolejnych branżach.

Agencja Reutera w poniedziałek (22 stycznia) informuje, że kryzys, który - jak na razie - bezskutecznie próbują ugasić m.in. USA z sojusznikami, uderza w niemiecki przemysł chemiczny. Trzeci co do wielkości w Niemczech, z roczną sprzedażą na poziomie ok. 260 mld euro.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Filipem Bittnerem

Jak podaje Reuters, problemy producentów chemikaliów wynikają z tego, że wielu armatorów zdecydowało się płynąć dłuższą drogą, zamiast przez Morze Czerwone, Kanał Sueski i cieśninę Bab al-Mandab, wokół Przylądka Dobrej Nadziei.

Przykładowo firma Gechem ograniczyła produkcję tabletek do zmywarek i toalet. Evonik, producent chemikaliów specjalistycznych, szuka z kolei alternatywnych tras dostaw. Problem jednak w tym, że frachtem lotniczym nie można transportować niektórych materiałów. Coraz głośniej mówi się także o wzroście cen produktów.

Bruksela coraz bardziej krytyczna wobec Izraela

Opóźnione dostawy materiałów doskwierają również przemysłowi motoryzacyjnemu w Niemczech, który z kolei jest tam największy. Fabryki Tesli pod Berlinem nie działają w weekendy właśnie z powodu kryzysu na Morzu Czerwonym.

Początkowo atakowano kontenerowce powiązane z Izraelem, ale później dołączono statki powiązane z USA oraz Wielką Brytanią, gdy ich armie ostrzelały pozycje ruchu Ansar Allah (Huti) w Jemenie. Stany Zjednoczone i sojusznicy do tego eskortują kontenerowce, ale to nie odstrasza rebeliantów, których wspiera Iran.

Jemeńscy bojownicy, przypomnijmy, atakują statki towarowe, chcąc w ten sposób wywrzeć presję na Izraelu, aby (skrajnie prawicowy) rząd Benjamina Netanjahu wycofał wojska ze Strefy Gazy, gdzie Izraelczycy próbują zwalczyć Hamas, który 7 października dokonał ataku terrorystycznego. Liczba ofiar, jak podają Palestyńczycy, przekroczyła 25 tys. Miażdżąca większość to cywile, w tym głównie dzieci i kobiety.

Sytuacja humanitarna (w Strefie Gazy - przyp. red.) nie może być gorsza. Setki tysięcy ludzi pozostaje bez niczego, bez schronienia, bez jedzenia, bez leków i jednocześnie są bombardowani - powiedział w poniedziałek Josep Borrell, główny dyplomata Unii Europejskiej.

- Odtąd nie będę mówił o procesie pokojowym, ale o procesie obejmującym budowę dwóch państw - stwierdził Borrell, mówiąc o Izraelu i Palestynie. - Pokój i stabilność nie mogą być zbudowane tylko środkami militarnymi. Mówię to z pełnym poszanowaniem dla ofiar ataków terrorystycznych Hamasu - podkreślił.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl