Wiele samorządów we Włoszech oferuje nieruchomości za symboliczne opłaty, często w wysokości 1 euro - podaje portal cnbc.com. Większość domów leży w miejscowościach z dala od morza, a także takich, które nie oferują wielu miejsc pracy, a co za tym idzie — wyludniają się. W ten sposób Włosi chcą zatrzymać ten proces i przyciągnąć nowych mieszkańców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawie dwa miliony złotych na remont domu
Na taki zakup zdecydowała się para Amerykanów. Rubia Daniels wraz z mężem zakupili trzy nieruchomości na Sycylii za symboliczne 1 euro. Kobieta, jako że posiadała doświadczenie w branży budowlanej, zdawała sobie sprawę, ile pracy będzie kosztował remont, ale stwierdziła, że efekt końcowy będzie tego wart.
Przede wszystkim nieruchomości ostatecznie nie kosztowały 1 euro, a 3,3 tys., euro za każdą (ok. 14,2 tys. zł) m.in. ze względu na dodatkowe opłaty notarialne. W wakacje natomiast wybrała się wraz z rodziną, aby wyremontować dom.
Daniels na początku szacowała, że koszty remontu wyniosą ją 20 tys. dolarów, po latach jednak wskazała, że koszty te wzrosły do 35 tys. dolarów (140 tys. zł) i liczy na to, że nie przekroczy bariery 40 tys. Mimo to jest zadowolona, gdyż — jak wskazała w rozmowie z portalem cnbc.com — w Stanach Zjednoczonych koszty te byłyby znacznie wyższe.
Co więcej, jeden ze znajomych kobiety przekazał, że taka nieruchomość w USA kosztowałaby nie 16 tys. euro, jak we Włoszech, a 330 tys. dolarów.
Kolejną osobą, która zdecydowała się na zakup nieruchomości we Włoszech jest Meredith Tabbone z Chicago. Kobieta zakupiła na aukcji dom o ostatecznej wartości 5,9 tys. euro (25,5 tys. euro). To jednak nie wszystko. Tabbone od prywatnego właściciela odkupiła także nieruchomość, która sąsiadowała z jej budynkiem, aby stworzyć duży wakacyjny dom.
Kobieta szacowała, że remont zamknie się w 140 tys. euro. To jednak okazało się kwotą niewystarczającą. Tabbone podliczyła, że na remont 250-metrowej posiadłości wydała 425 tys. euro, co w przeliczeniu daje ok.1 mln 700 tys. zł.
Amerykanka nie żałuje inwestycji, gdyż czuje, że jest to odpowiednie miejsce dla niej. Teraz posiada piękny dom z 18 pokojami, a kobietę często odwiedzają znajomi i bliscy.
Jednak, jak to bywa, jest i druga strona medalu. Choć osoby z opisanych historii są zadowolone ze swoich decyzji, to jednak trzeba zauważyć, że w przypadku domów za 1 euro należy liczyć się ze sporymi, często niemożliwymi do przewidzenia kosztami.
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Autorzy z miomyitaly.com zauważają, że Włochy to biurokratyczny koszmar, a sprawy nie ułatwia bariera językowa. To wszystko sprawia, że sama "papierkowa robota" może trwać miesiące, dlatego osoby, które decydują się na taki zakup, powinny uzbroić się w cierpliwość.
Zwracają oni także uwagę na to, że poza często generalnym remontem, który trzeba przeprowadzić, budynek może znajdować się w miejscu, gdzie występują liczne trzęsienia ziemi. To natomiast sprawia, że dom po remoncie może zostać zniszczony, a na pewno trudniej jest ubezpieczyć nieruchomość.
Podczas generalnego remontu trzeba też się liczyć, że w trakcie mogą wystąpić "niespodzianki" w postaci pękających ścian czy fundamentów, co sprawia, że remont jest jeszcze droższy.
Autorzy zauważają, że we Włoszech dzieje się wszystko wolniej, a także często trudno jest znaleźć fachowców. To potwierdza także para dwóch mężczyzn, którzy zdecydowali się na zakup domu. Wskazali oni, że ciężko jest znaleźć fachowców "na już", jednak bardzo pomocni są miejscowi, którzy naprawili im ogrzewanie w domu.
Czy warto decydować się na dom we Włoszech?
Czy to się opłaca? Na to pytanie odpowiedziała w podcaście "Na walizkach" Radia ZET Paulina Wojciechowska, agentka nieruchomości, mieszkająca od 15 lat na Sycylii. Wskazała, że bardziej opłacalny może się okazać zakup domu spoza programu. Nieruchomości takie potrafią kosztować kilka tysięcy euro, choć też nadają się do remontu. Jednak wykładając tyle, oszczędzimy sobie biurokracji i wielu dodatkowych kosztów, które trzeba ponieść przy kupnie domu za 1 euro.