Niedozwolone zapisy w aktach się zdarzają. W większości przypadków są one korzystne dla dewelopera, a szkodliwe dla kupującego. Przykład podaje "Rzeczpospolita".
Mowa tu na przykład o jednej z inwestycji w Warszawie. W aktach notarialnych pojawił się bowiem zapis, że kupujący mają zrzec się wszelkich praw do kar umownych nakładanych na dewelopera. Na dodatek musieli oświadczyć, że nie będą sprzeciwiać się kolejnym inwestycjom, które mają powstać w sąsiedztwie.
Z reguły w takiej sytuacji powinien zareagować notariusz. Jego zadaniem jest bowiem dbanie o równowagę obu stron umowy. W przypadku inwestycji na stołecznym Wawrze tak jednak nie było. Notariusz odpowiedzialna za przygotowanie takiego aktu tłumaczy, że takie były "indywidualne ustalenia stron".
Przyszły właściciel mieszkania jest jednak innego zdania. Twierdzi, że o takich zapisach dowiedział się dopiero w kancelarii w momencie podpisywania aktu. Nie zgodził się i dokumentu nie podpisał.
Co na to eksperci? Rzecznik prasowy Krajowej Rady Notarialnej wskazuje w "Rzeczpospolitej" na art. 80 prawa o notariacie. Zobowiązuje on każdego notariusza do "zachowania bezstronności wobec stron umowy oraz dbania o bezpieczeństwo prawne obu stron". Szczególnie, gdy jedną ze stron jest konsument.
– Niedopełnienie obowiązków wynikających z prawa o notariacie może skutkować odpowiedzialnością dyscyplinarną - podkreśla na łamach dziennika.