Według najnowszych danych węgierskiego Głównego Urzędu Statystycznego, w lipcu po raz pierwszy od roku inflacja w kraju spadła poniżej 20 proc. Sięgając 17,6 procenta, wciąż pozostaje jednak najwyższa w całej UE. Dla porównania w Polsce inflacja w lipcu wynosiła 10,8 proc.
Szukają winnych poza krajem
Wyborcy Fidesz-KDNP w pierwszej kolejności za obecną sytuację gospodarczą kraju obwiniają sankcje unijne nałożone na Rosję (66 proc.) oraz wojnę rosyjsko-ukraińską (23 proc.). Jedynie 1 proc. widzi problem w polityce gospodarczej premiera Viktora Orbana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W związku z przeświadczeniem wyborców Fideszu, że rząd nie ponosi winy za obecną sytuację gospodarczą, ogólne poparcie dla partii politycznych pozostaje stabilne. Na koalicję Fidesz-KDNP chce głosować ok. 30 proc. Węgrów, podczas gdy najpopularniejsza partia opozycyjna – Koalicja Demokratyczna – może liczyć jedynie na 12-13 proc.
Jak wynika z badania, zwolennicy rządzącej koalicji potrafią w większości prawidłowo oszacować obecne wskaźniki inflacji i bezrobocia, są też bardziej zorientowani niż wyborcy partii opozycyjnych, którzy często wskazują, że inflacja i bezrobocie jest wyższe niż oficjalne dane, a średnie płace – niższe.
"Rząd rozkręca inflację"
Decyzje węgierskiego rządu budzą jednak dużą krytykę wśród ekspertów. - Nawet szef banku centralnego Węgier zgłasza zastrzeżenia do polityki premiera Viktora Orbana - komentował w lutym w programie "Newsroom" WP Adam Balcer z Kolegium Europy Wschodniej. - Przypomnę, że rząd zdecydował o zamrożeniu cen niektórych produktów, energii czy paliw. Efekt jest taki, że to sztuczne zamrożenie firmy i producenci odbijają sobie w podnoszeniu cen innych produktów. Rząd swoją polityką zatem inflację rozkręca – mówił Balcer.
Z kolei w kwietniu agencja Bloomberga przypominała, że węgierski bank centralny obwiniał dotychczasowe decyzje rządu o nakręcanie inflacji. Jak oceniał bank, wprowadzenie cen maksymalnych na część produktów spowodowało, że sklepy odrabiały sobie utracone zyski na tych produktach, których nie dotyczą regulacje - i mocniej podnosiły ich ceny. W ten sposób duże sieci handlowe miały też odbijać sobie to, co musiały oddać do państwowego budżetu w ramach wprowadzonego w ubiegłym roku nowego podatku od nadzwyczajnych zysków.
Przypomnijmy, że w sierpniu rząd Węgier zniósł limity cen na podstawowe produkty spożywcze, które obowiązywały od półtora roku. Jednocześnie od sierpnia wzrośnie liczba obowiązkowych promocji w sklepach, nakazanych przez rząd.