Kwota wolna od podatku nie nadąża za realiami. W wolnej Polsce - od 1992 do 1993 r. - było to 4,3 mln zł. Po denominacji w 1995 r. było to 788 zł. W nowe tysiąclecie Polska wchodziła z kwotą wolną wartą więcej niż 2 tys. zł. A dziś? Dla większości Polaków to niewiele ponad 3 tys. zł. I od ponad dekady dla nich kwota wolna nie drgnęła. Choć dla wąskiej grupy najmniej zarabiających jest to 8 tys. zł.
Jak wynika z informacji dziennikarza Radosława Grucy z serwisu OKO.press, Prawo i Sprawiedliwość szykuje ofensywę programową. W ramach projektu Nowego Ładu, który ogłaszać ma premier Mateusz Morawiecki, pojawi się propozycja zmiany kwoty wolnej od podatku.
Ma powędrować do poziomu 30 tys. zł. Szczegóły? Nie są jeszcze znane. Mają się pojawić pod koniec marca na konwencji programowej PiS. Detali nie znają również koalicjanci - Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry.
Drugim elementem ładu ma być emerytura bez podatku. W tym wypadku limit ma wynosić 2,5 tys. zł miesięcznie, czyli rocznie 30 tys. zł. A to pokazuje, że w ramach jednej zmiany w przepisach premier może reklamować dwa programy. Dla każdego pracującego i dla seniorów.
- To cudowne rozmnożenie propozycji - śmieje się dr Aleksander Łaszek, ekonomista z Polskiego Towarzystwa Ekonomistów. - W gruncie rzeczy drugie rozwiązanie po prostu wynika z pierwszego - tłumaczy ekspert.
Samo hasło "30 tys. zł kwoty wolnej od podatku" niewiele niestety mówi o tym, jak miałoby wyglądać ostateczne rozwiązanie. I jednocześnie nie pokazuje, kto zyska najwięcej. Bo możliwości jest w tym wypadku kilka. Od najtańszych, wartych niemal 30 mld zł, do najdroższych - wartych ponad 70 mld zł.
Dlaczego? Może to być kwota wolna od podatku dla wszystkich lub tylko dla mających roczny dochód nie większy 30 tys. zł. A to znaczna różnica.
W pierwszym przypadku zyskują wszyscy. W drugim ci, którzy mają dochód nie większy niż 2,5 tys. zł miesięcznie.
Skok, a nie tylko wzrost
Jak sytuacja wygląda w tej chwili? Podatku dochodowego (który wynosi 17 proc. i 32 proc.) nie płacą w ogóle osoby mające dochód około 8 tys. zł rocznie. To jest tak zwane minimum podatkowe, czyli pewien rodzaj ulgi podatkowej. Zarabiasz mniej, podatku nie płacisz.
Ci, których dochody rozciągają się w przedziale od 8 tys. zł do 13 tys. zł rocznie, mają spadającą kwotę wolną. Wędruje w dół od wspomnianych 8 tys. zł do 3091 zł. Im więcej zarabia dana osoba, tym wyższa kwota wolna.
Powyżej 13 tys. zł dochodu rocznego kwota zatrzymuje się na progu 3091 zł. I taka się utrzymuje aż do poziomu 85,5 tys. zł. To znaczy, że taką samą kwotę wolną mają osoby, które co miesiąc zarabiają 4 tys. zł i 7 tys. zł. Dla osób o dochodach powyżej 85 tys. zł w ciągu roku kwota wolna jeszcze bardziej spada - z 3 tys. zł do 0 zł. Ostatecznie, po przekroczeniu 127 tys. zł, rocznego dochodu kwoty wolnej nie ma.
Co to właściwie oznacza? Od kwoty wolnej od podatku obliczana jest kwota zmniejszająca podatek, który trzeba zapłacić. Dla większości Polaków jest to 525 zł w skali roku (czyli 17 proc. z 3 tys. zł). I to jest najważniejsza rzecz dla zrozumienia propozycji Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby kwota wolna od podatku miała wynosić 30 tys. zł dla wszystkich, to podatku do zapłacenia byłoby ponad 5 tys. zł mniej. Różnica jest dziesięciokrotna. Co miesiąc z przelewu do fiskusa można by odjąć 425 zł. Dziś to niewiele ponad 40 zł.
I właśnie dlatego wiele zależy od tego, co Prawo i Sprawiedliwość będzie rozumieć przez "podniesienie kwoty wolnej od podatku".
Najlepiej pokazać to na przykładzie. Podatnik, który dziś zarobi w ciągu roku 40 tys. zł, ma do zapłacenia 6800 zł podatku, ale odliczy od tego 525 zł kwoty zmniejszającej podatek oraz swoje składki na ubezpieczenia zdrowotne (część) i społeczne (całość). Do fiskusa trafi w sumie 2124 zł. Gdyby kwota zmniejszająca podatek wynosiła w skali roku ponad 5 tys. zł, to podatku do zapłacenia w ogóle by nie było.
Podatku - w rozszerzonej wersji pomysłu - nie zapłaciłaby też osoba zarabiająca co miesiąc średnią krajową - czyli ponad 5 tys. zł, a 60 tys. zł rocznie. Bez odliczeń podatek wynosi 10 tys. zł. Od tego jednak odpadają opłacone składki na ZUS i NFZ. W sumie wychodzi do oddania fiskusowi 3972 zł. I tu również podatku by nie było, o ile kwota wolna rozciągnięta byłaby na wszystkich. Można sobie wyobrazić, że po przekroczeniu progu 30 tys. zł dochodu, kwota wolna by malała. I mogłoby się okazać, że podatek do zapłacenia i tak jest.
I stąd najprawdopodobniej Prawo i Sprawiedliwość zastosuje powtórkę ze swojej ostatniej reformy kwoty wolnej. 8 tys. zł wynosi tylko dla nielicznych, później gwałtownie spada.
- Wzrost kwoty wolnej od podatku to jedna z niespełnionych obietnic kampanii Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Dudy z 2015 roku. Dotychczasowe zmiany były tylko markowaniem poszukiwania rozwiązań - przypomina w rozmowie z money.pl Oskar Sobolewski, prawnik i ekspert Instytutu Emerytalnego. - Były niewielkie zmiany dla osób o najniższych dochodach, ale systemowo od wielu lat kwota wolna jest na niezmienionym i bardzo niskim poziomie - dodaje.
- Będzie to rozwiązanie korzystne dla obywateli, o ile wzrost obejmie wszystkie osoby, a nie tylko pewne grupy. W efekcie będziemy zbliżali się do poziomu kwoty wolnej innych krajów, bo w Polsce jest ona nadal na bardzo niskim poziomie - dodaje. I przypomina, że w Niemczech jest to około 8 tysięcy euro, ale już w Finlandii około 16 tysięcy euro.
- Niewątpliwie należy kwotę wolną w Polsce podnieść jak najszybciej, chociaż -szczególnie w czasach kryzysu - może to być jeszcze trudniejsze do udźwignięcia przez budżet - dodaje. I pyta retorycznie, skąd budżet weźmie na to środki.
I warto przy tym przywołać rozwiązania z innych krajów. W Austrii kwota wolna wynosi aż 11 tys. euro. W Belgii to blisko 9 tys. euro. W Holandii z kolei jest to 2 tys. euro. Francja i Grecja mają kwotę wolną na poziomie 5 tys. euro. Polska w tym momencie ma ją na poziomie niższym niż 800 euro.
- Wciąż nie wiemy wielu szczegółów dot. tej propozycji, stąd trudno dziś mówić o tym, kto i jak skorzysta. Nie wiemy, czy 30 tys. zł kwoty wolnej to stała kwota, czy kwota zmieniająca się wraz ze wzrostem dochodów. Najprawdopodobniej będzie tak, dla utrzymania kosztów programu na możliwie najniższym poziomie - mówi dr Aleksander Łaszek. - Już dziś można za to wskazać, że ta propozycja zakłada, że zyskają najwięcej osoby z pensją minimalną, bo to prawdopodobnie będą okolice górnego progu kwoty wolnej - dodaje.
A to grupa blisko 1 mln osób w całym kraju.
Jak wskazuje ekonomista, lepszym rozwiązaniem byłoby podniesienie kwoty wolnej, ale tylko dla osób pracujących. Co to zmienia? Wyklucza z rozwiązania seniorów, którzy pobierają świadczenia z ZUS. - Dążenie do ograniczenia opodatkowania najniższych pensji to dobry ruch, ale można go zrobić o wiele lepiej, na przykład poprzez podnoszenie kosztów uzyskania przychodu, które też ograniczą płacone podatki - przekonuje.
Co ciekawe i jeden, i drugi pomysł wcześniej były już prezentowane. Kwotę wolną do ponad 31 tys. zł podnosić chciała w tej kadencji Sejmu Konfederacja. W tym wypadku miała to być 12-krotność pensji minimalnej. Kwotę wolną na poziomie 30 tys. zł ustawić chciał Rafał Trzaskowski podczas kampanii prezydenckiej. Z kolei o emerytury bez podatku walczy od wielu miesięcy Polskie Stronnictwo Ludowe. PSL chce jednak tego rozwiązania dla każdego.