Kolejki do rejestracji w przychodniach, przepełnione oddziały szpitalne, braki leków w aptekach - tridemia, czyli jednoczesna epidemia trzech wirusów: grypy, RSV i koronawirusa, wystawia polską służbę zdrowia na ciężką próbę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W związku z dużym obciążeniem pracą lekarzy pojawił się pomysł, by pracownik raz w roku sam sobie wystawił zwolnienie lekarskie.
- L4 na żądanie nie byłoby nadużywane. Powinniśmy dążyć do tego, aby państwo miało pełne zaufanie do obywatela. To nie są czasy, gdy każdy z nas brałby co chwila takie L4, bo wywoływałoby to podejrzenia u pracodawcy i kolegów z pracy, że coś jest nie tak - uważa dr Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. I proponuje, by pracownik chcący wziąć krótkie zwolnienie lekarskie, nie musiał wcześniej konsultować się z medykiem. Zdaniem NRL odciążyłoby to system.
- W wielu państwach pracodawcy można zgłosić niedyspozycję zdrowotną, jeśli kogoś np. boli brzuch, bo popełnił błąd dietetyczny - mówił prezes NRL na antenie Polsat News. Dodał, że lekarzy mogliby odciążyć asystenci medyczni, którzy wzięliby na siebie czynności administracyjne.
L4 na żądanie? "Pracownicy zyskają dodatkowy urlop"
Pomysł dr Łukasza Jankowskiego wywołał dyskusję. Lekarze są skłonni zaufać pacjentom, pracodawcy widzą w nowym pomyśle duże pole do nadużyć. Duże wątpliwości, co do propozycji środowiska medycznego ma Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio, firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych, z którym rozmawiała dziennikarka "Super Expressu". Zdaniem eksperta, szanse na realizację propozycji środowiska lekarskiego są niewielkie.
Coraz więcej Polaków na "L4". ZUS namawia do e-wizyt
- W praktyce pracownicy zyskaliby zatem dodatkowe 4 dni urlopu - mówi Mikołaj Zając na łamach dziennika. - Propozycja NRL z pewnością nie rozwiązałaby bolączek służby zdrowia. Ponadto, poruszona nie została kwestia związana z pokryciem kosztów dodatkowej nieobecności pracowników w zakładzie pracy, pobieraniem przez nich wynagrodzenia za ten okres i choćby tego, czy chory miałby w tym czasie leżeć w łóżku czy może mógłby się przemieszczać - zauważa ekspert.
Zwolnienie w 5 minut. Oto efekt teleporad
Zając dodaje, że każdemu pracownikowi już w tej chwili przysługują 4 dni urlopu na żądanie. - Odpowiedzialna opieka medyczna polega na badaniu pacjenta. Proporcje te i tak zostały w ostatnich miesiącach mocno zaburzone przez popularne teleporady i zwolnienia lekarskie w 5 minut, bez wstawania z kanapy - mówi ekspert na łamach "Super Expressu".
Teleporada pojawiła się w Polsce wraz z pandemią COVID-19. Efekt było widać już pod koniec 2021 r., kiedy okazało się, że lekarze udzielili aż 48,6 mln teleporad w opiece podstawowej oraz 14,6 mln w opiece specjalistycznej. Narodowy Fundusz Zdrowia podsumował, że w ubiegłym roku teleusługi medyczne stanowiły 25 proc. świadczeń. W niektórych placówkach było to aż 90 proc.