Lech Kołakowski powrócił z politycznego niebytu. W lipcu poseł ponownie znalazł się jednak w klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości, a następnie został doradcą prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego. Z końcem listopada jego kariera w BGK dobiegła końca, a teraz objął funkcję wiceministra rolnictwa. O nominacji Kołakowskiego we wtorek oficjalnie poinformowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Kołakowski został też pełnomocnikiem rządu ds. działań związanych z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń (ASF) na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Zastąpił na tym stanowisku odwołanego wcześniej wiceministra Szymona Giżyńskiego. Swoje obowiązki zacznie pełnić 1 grudnia 2021 roku.
Nowy wiceminister rolnictwa. Zaskakująca nominacja
Lech Kołakowski jest obecnie wiceprzewodniczącym Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz przewodniczącym Podkomisji stałej do spraw sprzedaży bezpośredniej oraz handlu detalicznego produktów wytworzonych w gospodarstwach rolnych. Głośno zrobiło się o nim jesienią 2020 roku, kiedy to do Sejmu trafiła ustawa o ochronie zwierząt, tzw. piątka Kaczyńskiego.
Kołakowski znalazł się w gronie parlamentarzystów PiS, którzy nie poparli ustawy, co wywołało niezadowolenie u szefa partii. Dlatego też decyzją Jarosława Kaczyńskiego poseł został zawieszony w prawach członka partii za złamanie dyscypliny klubowej.
Czytaj także: Rekordowa inflacja w Polsce. Glapiński w wywiadzie dla "GP" mówi o próbach obalenia rządu
Ponowne zbliżenie nastąpiło latem 2021 roku. Kołakowski co prawda do PiS się ponownie nie zapisał - związał się z Partią Republikańską Adama Bielana - ale znów dołączył do klubu PiS w Sejmie. Zbiegło się to w czasie z przyjęciem nowej posady - czyli doradcy zarządu BGK.
Kontrowersje wokół kandydatury Kołakowskiego
Lech Kołakowski jest właścicielem gospodarstwa rolnego. Prowadził własną działalność gospodarczą. Jeszcze w latach 90. należał do Porozumienia Centrum, które stworzyło podstawy pod obecne Prawo i Sprawiedliwość
Jego powrót do klubu parlamentarnego PiS i równoczesna nominacja na doradcę prezesa BGK miały wywołać mieszane uczucia wśród innych posłów - informowała gazeta.pl. Wynika to z faktu, że pracując na tym stanowisku można liczyć na 20-30 tys. zł pensji miesięcznie.