Premier podczas konferencji pytany był m.in. o wypowiedź ministry zdrowia Izabeli Leszczyny, która informowała, że z danych Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wynika, że są tacy lekarze, którzy przedstawiają fakturę na 299 tys. zł.
Premier po wtorkowym posiedzeniu rządu podkreślił, że jest ostatnią osobą, która "zaglądałaby ludziom do kieszeni". Jednocześnie dodał, że mamy do czynienia z problemem, jakim jest ustawa, która zakłada coroczne podwyższanie płac w tym sektorze.
Ocenił, że obecnie jest tak - składka zdrowotna w "przygniatającej mierze" starcza na wynagrodzenia dla pracowników. "A ta składka jest po to, żeby też leczyć ludzi, jest też problem refundacji, trzeba utrzymać szpitale" - wymieniał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
System ochrony zdrowia do poprawy
Tusk zaznaczył, że system bez wątpienia wymaga naprawy. "Nas czeka żmudna praca. Ona dotyczy tej sieci usług, bo nawet nie sieci szpitali. Taka placówka zdrowia, jaką jest szpital powiatowy, to jest też dobro wspólnoty i ludzie chcą, żeby był szpital. Ale nie ma żadnego powodu, żeby każdy szpital powiatowy bił się o maksymalną liczbę procedur" - tłumaczył.
Zapowiedział, że weźmie na siebie polityczną odpowiedzialność za rozmowy, które muszą doprowadzić do tego, "żeby system w Polsce był bardziej zrównoważony". "Żadnej nagonki na lekarzy i zarobki nie będzie. Osobiście bym wyrzucał każdego z rządu, kto by próbował tego typu emocje rozbudzać" - dodał.
Premier przekazał również, że za tydzień podczas posiedzeniu rządu omawiany będzie projekt zdrowotny dotyczący restrukturyzacji sieci szpitali. Restrukturyzacja została wpisana do tzw. kamieni milowych.