Przypomnijmy, że głośno wokół Druteksu zrobiło się, gdy prezes Leszek Gierszewski oskarżał rodzinę (żonę i córkę) o próbę wrogiego przejęcia firmy. Skończyło się na oblężeniu siedziby przez Krzysztofa Rutkowskiego i publicznym praniem brudów. Grażyna Gierszewska o zamieszanie oskarżyła nową partnerkę życiową męża. Pisaliśmy o tym na naszych łamach wielokrotnie.
Po raz pierwszy od czasu wydarzeń z drugiej połowy lutego głos zabrał Leszek Gierszewski, który udzielił wywiadu "Pulsowi Biznesu". - Zaistniała sytuacja jest wyłącznie rodzinną sprawą wewnętrzną - stwierdził prezes Druteksu.
I tłumaczy, że kością niezgody między nim a rodziną jest sposób prowadzenia firmy. - Oni oczekiwali od zawsze, że spieniężymy firmę i rozdzielimy pieniądze. Nigdy nie popierali moich planów rozbudowy - twierdzi Gierszewski.
Gierszewski odnosi się również do oświadczenia żony, która podkreśla, że firma została zbudowana na jej majątku.
- Jej pieniądze nie były mi do tego potrzebne. Ja w żaden sposób nie chcę umniejszać jej roli w wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu w tamtym czasie, ale akurat z zakładaniem firmy nie miała ona do czynienia ani osobiście ani finansowo - stwierdził.
- Żona Grażyna, w ogóle nie interesuje się firmą. Jej pasją są podróże, była w każdym miejscu na ziemi, chyba tylko poza Antarktydą - dodawał Gierszewski.
Wylicza również, że małżonka za przewodniczenie radzie nadzorczej spółki otrzymywała 50 tys. zł miesięcznie, a w całym 2018 roku zarobiła na firmie prawie 2 mln zł.
Leszek Gierszewski podkreśla, że nadal będzie zarządzał firmą, a praca to jego całe życie. - Ja cenię firmę, a moja rodzina pieniądze. Drutex to dzieło mojego życia. Nie mogę pozwolić, żeby to zostało zaprzepaszczone - puentuje szef Druteksu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl