Po pierwszym szoku związanym z ograniczeniem swobody działalności gospodarczej w związku z pandemią na rynku pracy nastąpiła stabilizacja - uważa ekspertka ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan Monika Fedorczuk.
Zdaniem Fedorczuk w kolejnych miesiącach możemy się spodziewać dalszego spadku liczby osób bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy, choć dynamika tych zmian nie będzie już tak znacząca jak w tym roku. Ekspertka prognozuje, że na koniec przyszłego roku bezrobocie może wynieść 5-5,1 proc.
Polacy liczą na podwyżki
"Nadal obserwujemy duże różnice, jeśli chodzi o wysokość bezrobocia, szczególnie na poziomie powiatów, choć analiza danych z ubiegłych miesięcy pokazuje, że sytuacja szybciej poprawia się w tych regionach, gdzie stopa bezrobocia jest wyższa niż średnia krajowa. Przyszły rok może przynieść zmniejszenie różnic regionalnych mierzonych odsetkiem osób poszukujących pracy, choć oczywiście sytuacja na obszarach dotkniętych problemami strukturalnymi nie zmieni się bez interwencji zewnętrznej" - oceniła ekspertka.
W jej ocenie przyszły rok przyniesie też dalszy wzrost wynagrodzeń, choć wolniejszy niż w tym roku. Według danych GUS za listopad przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej dziewięciu osób wzrosło o 9,8 proc. rdr.
"W 2022 roku możemy spodziewać się nasilenia oczekiwania podwyżek z uwagi na rosnące ceny paliw i energii. Wydaje się, że będziemy mieli dalej do czynienia ze wzrostem wynagrodzeń, ale już nie tak silnym jak w mijającym roku, choć zróżnicowanym w zależności od branży. Dynamika wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw może sięgnąć w skali roku 7 proc." - przewiduje ekspertka.
Zwróciła uwagę, że nie wiadomo, jaką strategię przyjmą firmy wobec osób z wysokimi zarobkami, które w przyszłym roku otrzymają mniejsze kwoty netto w związku ze zmianami podatkowymi Polskiego Ładu.
"Czy będą próbowały im rekompensować utracone dochody czy też dominująca będzie narracja, że jest to zmiana niezależna od danego podmiotu i jako taka nie powinna być pokryta środkami danej firmy?" - zastanawia się Fedorczuk.
Podkreśliła, że w nadchodzącym roku silną motywacją do podejmowania pracy lub pozostawania na rynku pracy po uzyskaniu prawa do świadczenia emerytalnego mogą być rosnące płace i spadająca faktyczna wartość uzyskiwanych świadczeń społecznych.
"Łatwość znalezienia zatrudnienia wynikająca z dużego popytu na pracę może być również czynnikiem zachęcającym do aktywności zawodowej. Niemniej jednak należy zauważyć, że medialne doniesienia o rozprzestrzenianiu się nowych wariantów COVID-19 oraz ryzyku związanym z zachorowaniem dla części pracowników będą stanowić wystarczający powód, o ile mają taką możliwość, do ograniczenia aktywności wymagającej kontaktów społecznych. To może wpływać na decyzje dotyczące kontynuowania pracy lub jej poszukiwania, szczególnie jeśli nie ma możliwości organizacyjnych, aby wykonywać ją zdalnie" - zauważyła.
Masowych powrotów z emigracji nie będzie
Dodała, że drugim czynnikiem istotnie ograniczającym szanse zwiększenia liczby pracujących jest demografia – liczba osób w wieku produkcyjnym zmniejszyła się w okresie ostatnich 20 lat o prawie 1,5 mln.
Ekspertka wskazała, że szansą na uzupełnienie braku pracowników na rynku pracy jest emigracja zarobkowa, szczególnie z krajów blisko położonych za wschodnią granicą Polski. Jej zdaniem może temu sprzyjać zmiana przepisów, w tym wprowadzenie 24-miesięcznego okresu świadczenia pracy na podstawie oświadczenia pracodawcy, zamiast dotychczasowych 6 miesięcy w ciągu kolejno następujących po sobie 12 miesięcy.
Fedorczuk nie spodziewa się natomiast masowego powrotu Polaków z emigracji zarobkowej. "Mimo rosnących płac w Polsce, dla wielu obywateli decyzja o zmianie kraju zamieszkania jest bardziej złożona niż tylko rachunek dotyczący wysokości wynagrodzenia. Nawet jeśli jakaś część Polaków powróci do kraju, nie zmieni to w istotny sposób sytuacji na rynku pracy" - stwierdziła ekspertka Lewiatana.
Według danych GUS w listopadzie br. stopa bezrobocia wyniosła 5,4 proc.