Z powodu drastycznego wzrostu cen gazu rząd na początku tego roku nakazał dystrybutorom gazu zamrożenie cen. Minister Sasin obiecał jednocześnie, że przedsiębiorstwa dostaną za to rekompensaty. Gwarantowała to uchwalona na początku ustawa nazywana Lex Sasin lub Lex PGNiG. Niedawno napisaliśmy jednak, że praktycznie całe wsparcie trafiło do PGNiG.
Łącznie do państwowego koncernu z tego tytułu trafiło już ponad 2 mld zł. Z kolei dla prywatnych sprzedawców gazu zabrakło środków.
Jak ustalił portal Smoglab te pieniądze trafiły również do Polskiej Spółki Gazownictwa i właśnie z tego źródła mają zostać finansowane nowe przyłącza gazowe, na które w styczniu zabrakło pieniędzy.
Tymczasem, jeszcze w lutym, gdy okazało się, że pieniądze na nowe przyłącza się nagle znalazły, zapytaliśmy PSG, skąd w ciągu miesiąca spółka pozyskała środki na ten cel. Biuro prasowe spółki lakonicznie odpisało nam, że to rezultat prac nad rozwiązaniami, które "'przynoszą pierwsze skutki w postaci dodatkowych środków na realizację inwestycji" – napisało biuro prasowe.
- Polska Spółka Gazownictwa jest spółką córką PGNiG. Wcześniej przedstawiciele firmy informowali, że pieniądze na nowe przyłącza im się skończyły, bo wniosków było tak dużo. To nie usprawiedliwia firmy. Po prostu plan zapotrzebowania na przyłącza był niedoszacowany – mówi money.pl Maciej Fijak z redakcji Smoglab.
Jego zdaniem sytuacja była patowa, bo pieniądze musiały się znaleźć. Prawdopodobnie z tego powodu minister Sasin, aby uniknąć zarzutu o niedozwoloną pomoc publiczną, skorzystał z ustawy z 16 stycznia "o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców paliw gazowych w związku z sytuacją na rynku gazu".
Maciej Fijak dodaje, że najbardziej interesujące jest to, że środki na rekompensaty pochodzą z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny. – Tymczasem ich źródłem są pieniądze pochodzące ze sprzedaży praw do emisji, CO2. To element polityki klimatycznej UE, którą rząd wielokrotnie krytykował. Teraz jak widać te pieniądze wracają – mówi.
Okazuje się także, że gdyby środki na nowe przyłącza się nie znalazły się, zagrożony byłby także program Czyste Powietrze. - W praktyce, blisko 50 proc. wniosków w ramach tego programu dotyczyło wymiany źródeł ciepła na gaz. Było więc niebezpieczeństwo, że ten program zostanie zablokowany – dodaje Maciej Fijak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To niedozwolona pomoc, którą KE może zakwestionować
Kacper Skalski ekspert prawa energetycznego w Kancelarii Raczyński Skalski uważa, że istnieje duże ryzyko, że transfer środków publicznych z PGNiG do innej spółki z tej grupy zostanie uznane za niedozwoloną pomoc publiczną. - Takie działanie może mieć na celu wzmocnienie pozycji tej spółki wobec alternatywnych sprzedawców gazu – mówi.
Prawnik przypomina zarazem, że w przeszłości Komisja Europejska zakwestionowała m.in. podatek od sprzedaży detalicznej wprowadzony ustawą z dnia 6 lipca 2016 r. o podatku od sprzedaży detalicznej. - Komisja uznała wówczas, że podatek taki stanowi pomoc państwa niezgodną z rynkiem wewnętrznym w rozumieniu art. 107 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Sprawa znalazła swój finał w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej – komentuje.
Według niego dokonanie transferu finansowego w ramach tej samej grupy kapitałowej i w efekcie zasilenie PSG kapitałem koniecznym do rozwoju sieci, stało się możliwe dopiero po uchwaleniu ustawy o rekompensatach.
Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego uważa z kolei, że wojna w Ukrainie i poluzowanie zasad udzielania pomocy publicznej przez Komisję Europejską, nie zwalnia z obowiązku przestrzegania podstawowych zasad.
– Ustawa Lex Sasin miała objąć przedsiębiorców, którzy zostali zobligowani do zastosowania obniżonej względem ich umowy z odbiorcą ceny za dostarczane paliwo gazowe. Z kolei PSG jest dostawcą usług transportowych w gazie ziemnym i jest operatorem systemu dystrybucyjnego. Jeżeli jakieś wsparcie otrzymuje, to chyba na innej podstawie. Można mieć wątpliwości, co do zgodności z regułami – twierdzi.
Janusz Steinhoff, były minister gospodarki i ekspert BCC uważa, że wsparcie udzielone spółkom z grupy PGNiG ma znamiona pomocy publicznej i może być zakwestionowane przez KE.
- To niedopuszczalna pomoc publiczna i działanie szkodliwe dla gospodarki. Mówiłem wiele razy o tym, że rynek gazu powinien być rynkiem konkurencyjnym, a monopole nie służą jego rozwojowi. Tymczasem od kilku lat mamy do czynienia z konsekwentną polityką umacniania państwowych koncernów pod hasłem energetycznego bezpieczeństwa - komentuje.
Ekspert BCC uważa, że w momencie, gdy zaczynamy uniezależniać się od Rosji, bo niebawem będziemy korzystać z Baltic Pipe, tym bardziej rynek powinien stać się bardziej konkurencyjny. – Niestety zamiast tego państwowe spółki o dominującej pozycji, przy całkowitej bierności UOKiK, wykorzystują swoją pozycję w stosunku do odbiorców. Zapłacimy za to wysoką cenę - twierdzi.
Zarząd PSG zabiegał o środki
Poprosiliśmy PSG o komentarz. W odpowiedzi Grzegorz Cendrowski, rzecznik prasowy firmy poinformował nas, że spółka nie komentuje, skąd pozyskała środki na realizacje przyłączy gazowych w tym roku.
"Nie jest jednak prawdą, że PSG jest beneficjentem środków możliwych do pozyskania na podstawie ustawy z dnia 26 stycznia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców paliw gazowych w związku z sytuacją na rynku gazu" – napisał.
Według niego zarząd spółki usilnie zabiegał o pozyskanie środków na realizację nowych przyłączy.
Zdaniem rzecznika z perspektywy PSG i zarazem największego operatora systemu dystrybucyjnego gazu w Polsce, najważniejsze jest to, że kolejne osoby będą mogły zostać podłączone do sieci dystrybucyjnej. - Warto podkreślić, że PSG ma na ten rok zawarte już umowy na realizację przyłączy dla ok. 90 tys. klientów, czyli o blisko 10 proc. więcej niż w całym 2019 roku – informuje.