Lexus mierzy się dziś z poważnymi wyzwaniami. Po wybuchu wojny w Ukrainie, już na początku marca marka podjęła decyzję o wycofaniu się z rosyjskiego rynku. To on odpowiadał za 25 proc. jej całkowitej sprzedaży i był numerem jeden w Europie.
Już dziś popyt na nasze samochody jest taki, jak rok temu, gdy byliśmy jeszcze aktywni na rosyjskim rynku. Popyt, nie sprzedaż. Najpóźniej za dwa lata będziemy sprzedawać bez Rosji tyle samo samochodów, ile przed wybuchem wojny - stwierdził Pascal Ruch, odpowiadając na pytanie money.pl.
Skąd to przekonanie? Jego zdaniem wyniki marki w Europie przyspieszą za sprawą premier nowych generacji takich modeli jak NX, RX czy nowego w pełni elektrycznego RZ. - Wyzwaniem w Europie wciąż pozostają łańcuchy dostaw, zakłócenia dotyczące półprzewodników. Część komponentów dla NX jest unikalna dla tego modelu i nie może być łatwo zastąpiona - wyjaśnił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Droższa Toyota"? Nie wszędzie Lexus ma wizerunek premium
Money.pl zapytał Rucha o postrzeganie marki Lexus na różnych europejskich rynkach. Na ile jest odbierana jako samodzielna marka premium, a na ile jako droższa wersja Toyoty? - Rzeczywiście świadomość naszej marki jest niejednorodna w Europie. W Polsce, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii klienci widzą wyraźną różnicę między Lexusem i Toyotą. Francja jest dopiero na tej drodze, ale najtrudniej pod tym względem jest w Niemczech. To rynek, na którym dopiero staramy się wejść na wyższy poziom - stwierdził wiceprezes Lexus Europe.
Przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje m.in. w silnym rodzimym przemyśle motoryzacyjnym w Niemczech i we Francji.
Nie od razu Rzym zbudowano. Lexus jako marka istnieje od 30 lat, czyli sporo krócej w porównaniu do niektórych europejskich konkurentów. Dysponujemy dziś jednak najsilniejszym portfolio modelowym w naszej historii, dlatego spodziewam się istotnego wzrostu w najbliższych trzech latach, także pod względem świadomości i rozpoznawalności marki - dodał Ruch.
Lexus Electrified Sport. Koncept, który otwiera nowy rozdział
Podczas Kenshiki Forum w Brukseli Lexus pokazał koncept modelu Electrified Sport. Od 0 do 100 km/h ma przyspieszać w około 2 sekundy. Aerodynamiczne nadwozie było rozwijane na torach wyścigowych. - To dzieło sztuki. Każdy element tego samochodu mógłby być eksponowany na wystawie - zachwalał Pascal Ruch.
Lexus Electrified Sport otwiera dla Lexusa nowy rozdział. Władze koncernu postawiły sobie za cel, aby ta marka premium w erze mobilności kojarzyła się z radością z prowadzenia auta.
Chcemy aby elektryfikacja stała się impulsem do redefiniowania wrażeń z jazdy - dodał Ruch.
Również główny inżynier Lexusa Takashi Watanabe zapewniał, że jego zespołowi udało się odtworzyć te wszystkie wrażenia, które kojarzą się z przyjemnością sportowej jazdy, wliczając w to otaczające kierowcę dźwięki. - Tylko z zapachem benzyny się nie udało - podkreślił.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl