Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku
"Jestem klientem Tauronu i posiadam umowę na fotowoltaikę podpisaną na starych zasadach. Do tej pory myślałem, że problem mikroodczytów i związanych z nimi niezgodności dotyczy tylko mojej instalacji" - zaczyna swoją wiadomość pan Paweł.
To nie pierwszy posiadacz mikroinstalacji fotowoltaicznej, który napisał do redakcji money.pl w sprawie polityki informacyjnej państwowej spółki i wprowadzonych przez nią zmian w metodzie rozliczenia nadwyżki energii.
"Nie mikroodczyt, tylko megaoszustwo"
"Pisałem kilka reklamacji do firmy Tauron, ale niestety otrzymywałem tylko szablonowe odpowiedzi. Dziś wiem, że problem dotyczy wielu tysięcy osób. Moje całościowe wskazania licznika nijak się mają do zsumowanych wartości na fakturach, które otrzymuję. Oczywiście wskazania te są na moją niekorzyść" - podkreśla nasz czytelnik, twierdząc, że czuje się oszukany przez dostawcę energii.
Skoro licznik energii elektrycznej jest jedynym certyfikowanym urządzeniem, a do tego wskazania w aplikacji Tauronu oraz wskazania w aplikacji producenta paneli są zbliżone do wartości wskazanych na liczniku, to nie rozumiem, jak jakiś mikroodczyt może wskazywać o 2000 kWh mniej wyprodukowanej energii. To nie jest mikroodczyt tylko megaoszustwo - czytamy w nadesłanym e-mailu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pan Paweł nie kryje rozgoryczenia. Szuka grup zrzeszających prosumentów (użytkownikach instalacji fotowoltaicznych jednocześnie produkujących i zużywających energię - przyp. red.) uznających się za pokrzywdzonych przez firmy energetyczne, rozważając podjęcie kroków prawnych.
Kradzież prądu jest karana, a ja zostałem okradziony. Oddałem więcej energii, aniżeli ujęto to w końcowym rozrachunku - przekonuje.
Ogólnopolski problem
Prosumenci podkreślają w przesłanych nam wiadomościach, że wielokrotnie próbowali skontaktować się z Tauronem i spółkami zależnymi (Tauron Dystrybucja, Tauron Sprzedaż) w celu wyjaśnienia sytuacji, składali reklamacje, interweniowali w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bezskutecznie. Wielu z nich rozważa wejście na drogę prawną.
Zapytaliśmy Tauron w czwartek rano (19.10), co ma do zaproponowania sfrustrowanym klientom, z czego zdaniem przedstawicieli spółki wynikają opisywane niejasności i jak skomentują przytoczone słowa prosumentów. W poniedziałek (23.10) otrzymaliśmy odpowiedź, w której czytamy, że "obowiązujące systemy rozliczeń prosumentów wynikają z ustawy o OZE i nie są zależne od sprzedawcy energii".
"Od kwietnia 2022 ustawa wprowadziła zasady rozliczeń oparte na bilansowaniu międzyfazowym metodą wektorową. W związku z tym występują różnice między ilością energii pobranej na liczniku - w aplikacji e-licznik a danymi rozliczeniowymi na fakturze. Dane nie pokrywają się. Warto jednak podkreślić, że ustawowe zasady rozliczeń są korzystne dla prosumentów" - dodaje Tauron.
Obecnie energia bilansowana jest w sposób wektorowy, co równoważne jest z tym, że w momencie, kiedy przykładowo prosument wprowadza energię 3 kWh, jest ona w danej godzinie bilansowana z energią pobraną z sieci. W momencie, kiedy całkowity pobór klienta wynosi np. 2kWh, klient po zbilansowaniu nie pobiera energii z sieci, a oddaje 1 kWh - co jest dla niego korzystniejsze, ponieważ zwiększa on tym samym swoją autokonsumpcję i nie musi zapłacić za energię zbilansowaną oraz ponieść opłat dystrybucyjnych od tej energii - przekonuje spółka.
O prosumentach, którzy skarżyli się na skokowy wzrost kosztów korzystania z energii ze słońca, pisaliśmy w money.pl pod koniec sierpnia. Okazało się wówczas, że problem leży gdzie indziej, a mianowicie w kwestii informowania klientów o wprowadzaniu zmian.
Zmiany bez uprzedzenia?
Po publikacji wspomnianego artykułu otrzymaliśmy wiadomość od pana Tadeusza, który w 2019 r. podpisał aneks do umowy sprzedaży prądu zawartej z Tauron Sprzedaż. Na mocy aneksu do sieci energetycznej została przyłączona wykonana przez pana Tadeusza mikroinstalacja fotowoltaiczna. Aneks określa sposób wzajemnych rozliczeń.
Zgodnie z umową na podstawie wskazań licznika, na początku i na końcu wynoszącego pół roku okresu rozliczeniowego, następowało ustalenie różnic pomiędzy wielkością oddanej i wykorzystanej energii elektrycznej. Następnie ustalano wysokości opłaty.
Zwykle wielkość oddanej energii, z uwzględnieniem stosownych korekt, przewyższała ilość energii zużytej - pisze pan Tadeusz.
Problemy zaczęły się nieco ponad rok temu. W ocenie naszego czytelnika, Tauron jednostronnie zmienił zasady rozliczeń na mniej korzystne dla klienta, "przyjmując prawdopodobnie, że różnice w ilości sprzedanej i wykorzystywanej energii są ustalane na bieżąco w mikrookresach godzinowych".
"W ten sposób utraciłem - zapewne nie tylko ja - możliwość kontroli właściwości rozliczeń" - tłumaczy nasz rozmówca, który sytuację nazywa "niezrozumiałą i niedopuszczalną".
Panu Tadeuszowi udało się skontaktować z Miejskim Rzecznikiem Konsumentów w Krakowie, który przekonuje, że działania dostawcy prądu są zgodne z prawem. Powołuje się przy tym na nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii z grudnia 2021 r., która nadała tzw. systemowi net-billing status nowego docelowego systemu rozliczeń. O szczegółach nowego systemu za chwilę.
Prosumenci stracili możliwość rozliczania się w oparciu o licznik. Zamiast tego rozliczamy się, bazując na jakichś danych, które są w dyspozycji firmy energetycznej - mówi money.pl właściciel mikroinstalacji.
W rozmowie telefonicznej pan Tadeusz podkreślił raz jeszcze, że nie dostał komunikatu uprzedzającego o zmianach w sposobie rozliczeń.
Jego zdaniem, po boomie na fotowoltaikę okazało się, że sieci nie są dostosowane do odbioru dużej ilości energii. - Dlatego rząd robi wszystko, by rozwój fotowoltaiki przyhamować. Pozbawia się prosumentów możliwości właściwego rozliczania z firmami energetycznymi — twierdzi mieszkaniec Krakowa.
Rezygnacja z usług danego dostawcy nie ma sensu, bo inny zrobi to samo. Rozważam sporządzenie pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich - deklaruje.
Money.pl zwrócił się z prośbą o komentarz do Ministerstwa Aktywów Państwowych, Urzędu Regulacji Energetyki oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Odpowiedź nadeszła jedynie z UOKiK. Urząd potwierdza otrzymanie sygnałów od indywidualnych klientów Tauronu, dotyczących kwestii rozliczeń z prosumentami.
Co do zasady każda zmiana w umowie wymaga świadomej akceptacji konsumenta i niezgodne z prawem jest jednostronne wprowadzanie zmian - czytamy w komentarzu UOKiK.
Urząd zastrzegł jednak, że każdy przypadek wymaga osobnego rozpatrzenia.
Tauron: nie widać nieprawidłowości
W międzyczasie Tauron wysłał wiadomość do pana Tadeusza, odnosząc się do wątpliwości prosumenta. Spółka stwierdza kategorycznie, że nie widzi nieprawidłowości w stosowanym od połowy ubiegłego roku systemie rozliczeń.
Po 1.04.2022 r. nie wykorzystujemy wskazań licznika tylko dane zużycia. Rozliczenie oparte jest na bilansowaniu godzinnym energii pobranej i oddanej zgodnie z nowelizacją ustawy o OZE. Rozliczenia dla prosumentów energii odnawialnej, prowadzimy na podstawie ilości energii sumarycznie zbilansowanej w każdej godzinie. Sumaryczne bilansowanie zrealizowane jest w systemie informatycznym. Dane, które przedstawiamy na fakturze, są wynikiem bilansowania - czytamy w udostępnionym nam komunikacie Tauronu.
Spółka wspomina również o tzw. e-Liczniku - oferowanym przez Tauron narzędziu, pozwalającym na monitorowanie zużycia energii. Jak wskazano, w e-Liczniku oraz na liczniku zainstalowanym na posesji prosumenta "nie widać rozliczenia w formie zbilansowanej, a jedynie stany liczydeł oraz energie pobraną i oddaną przed zbilansowaniem".
Przypomnijmy: decyzją rządu każdy, kto zdecydował się na montaż fotowoltaiki po 1 kwietnia 2022 r., jest objęty nowym systemem rozliczeń nadwyżek energii, tzw. net-billingiem. Podobnie jak dotychczasowy model - tzw. net-metering - obowiązuje przez 15 lat każdego, kto przyłączył do sieci swoją mikro instalację.
W net-billingu osobno rozliczana jest wartość energii wprowadzonej do sieci oraz energii pobranej. Tym samym każda kilowatogodzina przekazana do sieci jest wyceniana na podstawie ceny rynkowej. Wielkość nadwyżki energii z fotowoltaiki jest przeliczana na pieniądze, a następnie trafia na konto prosumenta. Pobierając energię z sieci, prosument płaci za każdą kilowatogodzinę zgodnie z cennikiem sprzedawcy, z którym ma umowę. Ponosi również koszty opłat dystrybucyjnych.
Prosumenci objęci net-meteringiem (czyli ci, którzy zdążyli z montażem fotowoltaiki do kwietnia 2022 r.) rozliczani są bezgotówkowo, nie według wartości, lecz według ilości przekazanej do sieci energii. Za każdą oddaną kilowatogodzinę prądu mogą odebrać 0,7 lub 0,8 kWh w ciągu roku, w zależności od mocy posiadanej instalacji. Z kolei właściciele fotowoltaiki objęci net-billingiem od 1 lipca 2022 r. sprzedają nadwyżki energii na podstawie średnich cen miesięcznych. Przy rozliczeniach pod uwagę brane są stawki z poprzedniego miesiąca.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl