W związku z tym, jak podano, Belavia zintensyfikuje kontrole dokumentów podczas rejestracji pasażerów.
Linie Belavia zapewniają, że "w ciągu wielu lat nie wykonywały regularnych ani czarterowych lotów do Afganistanu, Iraku, Jemenu i Syrii, a także nigdy nie sprzyjały przewozowi nielegalnych migrantów na Białoruś".
Czytaj także: Tyle płacą migranci. Interes idzie świetnie
Wzmocnione kontrole
Belavia poinformowała w komunikacie, że samoloty kursujące pomiędzy Mińskiem i Dubajem zapełniali głównie białoruscy turyści i "liczba lotów z początkiem podróży z Dubaju była minimalna".
W październiku "w związku ze zwiększeniem popytu ze strony operatorów turystycznych" liczba lotów z Mińska do Dubaju wzrosła z trzech do pięciu tygodniowo.
Podano również, że w związku "ze zwiększonym zainteresowaniem mediów" linie lotnicze wzmocniły kontrole przepisów wizowych i migracyjnych na wszystkich kierunkach.
W piątek Belavia poinformowała, że obywatele Iraku, Syrii i Jemenu nie będą przyjmowani na pokład jej samolotów latających z Turcji.
Z zamieszczonej na stronie białoruskiego przewoźnika informacji wynika, że decyzja ta motywowana była prośbą Turcji, a weszła w życie 12 listopada.
Groźba nałożenia sankcji na linie lotnicze
W środę polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau rozmawiał telefonicznie ze swoim tureckim odpowiednikiem Mevlutem Cavusoglu.
W czwartek Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji wydała zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, udających się na Białoruś.
W sobotę o wstrzymaniu lotów na Białoruś poinformowały syryjskie linie lotnicze Cham Wings Airlines, tłumacząc tę decyzję "krytyczną sytuacją na granicy Białorusi i Polski".
Wcześniej Unia Europejska i Stany Zjednoczone nie wykluczyły nałożenia sankcji na linie lotnicze, które dostarczają migrantów z Bliskiego Wschodu na Białoruś, skąd następnie próbują oni nielegalnie wejść do UE.