W liniach lotniczych Lufthansa, Swiss, Brussels Airlines i Austrian Airlines pojawiła się "zielona taryfa", w której to pasażer, a nie przewoźnik, płaci za emisję dwutlenku węgla, jaka zostanie wyemitowana podczas rejsu. Podobny eksperyment prowadzony jest na rynkach skandynawskich.
"Już praktycznie wszyscy przewoźnicy wcześniej zamykają niższe klasy podróży bądź blokują do nich dostęp" - czytamy w "Rz". Amerykańskie Breeze Airways do każdego biletu doliczają opłatę... na rozwój technologiczny. Ten dodatkowy koszt dla pasażera wynosi 27 dol.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O'Leary z Ryanair: koniec tanich biletów za 10 euro
Michael O'Leary, szef tanich linii lotniczych Ryanair, nie ukrywa, że u irlandzkiego przewoźnika bilety za 10 euro to już przeszłość. Średnia cena biletu ma wzrosnąć do 40-50 euro. "Zresztą już wzrosła. Latem 2022 r. znalezienie biletu za kwotę poniżej tysiąca złotych w Ryanairze niemal graniczy z cudem" - zaznacza dziennik.
"Rz" wyjaśnia, że podnoszeniem cen biletów linie lotnicze odbijają sobie straty poniesione w czasie pandemii COVID-19, a także inflację i konieczność zwiększania zatrudnienia i podnoszenia wynagrodzeń. "Ceny podwyższa nie tylko Ryanair i reszta linii niskokosztowych, ale też przewoźnicy tradycyjni" - czytamy dalej.
Dojdzie teraz do wielkiej zmiany na rynku lotniczym. Kiedyś to takie linie jak właśnie Ryanair, oferując niskie ceny biletów, nauczyły konsumentów, że mogą podróżować, nie rujnując budżetów. Teraz ceny biletów poszły w górę razem z ogólnym wzrostem kosztów życia i wiele osób zrezygnuje z podróży – mówi Benedict Bradley, analityk w GlobalData, cytowany w dzienniku. Według eksperta będzie to pierwszy wydatek wykreślany z domowego budżetu.