Jakiś szczęśliwiec zgarnie sto tysięcy złotych, kilkadziesiąt innych osób dostanie po tysiąc złotych. W sumie na nagrody pójdzie 220 tys. zł, ale władze Łodzi są przekonane, że to się opłaci i to po wielokroć. Skoro pomimo próśb, apeli i akcji marketingowych tak wiele osób mieszkających w mieście nie płaci tam podatków, to trzeba sięgnąć po broń ostateczną: zachęty finansowe. Bo nie ma dla miasta lepszego źródła dochodu niż płacący w nim podatki.
Pomysł jest prosty: osoby, które w Łodzi mieszkają, ale dotychczas nie płaciły w niej podatków, mogą zadeklarować, że będą rozliczały się w Łodzi, a następnie zgłosić się do udziału w loterii. Co miesiąc będą brać udział w losowaniu nagród finansowych w wysokości 10 tys. zł, a co tydzień – dwóch nagród po tysiąc złotych. Nagroda główna to, bagatela, sto tysięcy złotych. Żeby jeszcze bardziej zadziałać na wyobraźnię potencjalnych podatników, urząd wziął na siebie zapłatę podatku od nagrody, więc premie będą wypłacane w całości.
Sosnowcowi "starzy podatnicy" nie przeszkadzają
Czy gratyfikacja osób, które płacą podatki w mieście, w którym mieszkają (a więc pokazują, że jego rozwój leży im na sercu), to dobry pomysł? Biorąc pod uwagę, że pozyskanie nowych podatników szybko się zwróci, tak. Łódź postanowiła jednak zrobić ukłon wyłącznie w stronę osób, które dotychczas tu podatków nie płaciły, zaś tym, którzy od lat dorzucają pieniądze do budżetu, pozostaje co najwyżej poczucie dumy z powodu nowych wiat przystankowych, większej liczby miejsc w przedszkolach i lepszych dróg. Oni do loterii dopuszczenie nie zostali, a miasto wpisało swoje działania w jakże nam dobrze znaną politykę konsumencką pod nazwą "nowi klienci zawsze mają lepiej".
Zresztą regulamin loterii zawęża adresatów do osób, które mieszkają na terenie miasta. To dziwne o tyle, że miasta zachęcają do odprowadzania podatków wszystkich, dla których dane miasto jest ośrodkiem codziennego życia (bo tu pracują, a dodatkowo np. ich dzieci chodzą w nim do szkoły) niezależnie od adresu zamieszkania czy zameldowania. Pabianiczanin czy zgierzanin, który chce się rozliczać w Łodzi, po loterii nie powinien sobie więc niczego obiecywać - chyba że poda fikcyjny łódzki adres lub adres znajomego, bo z regulaminu loterii wynika, że taki trik jest dopuszczalny.
A że można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, tj. zaprosić do loterii tych, którzy podatki płacą w mieście od dawna, i zachęcić nowych podatników. Pokazał na przykład Sosnowiec. Loteria podatkowa ruszyła w marcu 2017 r. Głównymi nagrodami są samochody osobowe. W 2018 r. do zgarnięcia – oprócz toyoty - były też tablety i rowery.
Jeśli władze Łodzi boją się, że objęcie loterią dotychczasowych podatników spowoduje, że żadni nowi nie wykażą zainteresowania, to powinni przestudiować doświadczenia Sosnowca. W pierwszej edycji loterii wzięło udział 5048 sosnowiczan, z czego 280 osób po raz pierwszy rozliczyło się w sosnowieckim Urzędzie Skarbowym. Po odjęciu kosztów organizacji, miasto szacunkowo zyskało ponad 300 tysięcy złotych z tytułu wpływu podatku dochodowego.
Karta mieszkańca, zniżki, dodatkowe 500+
Władze Gdańska też nie widzą problemu w tym, by w loterii (nagrody w 2019 r.: hybrydowa toyota yaris, rowery miejskie i hulajnogi elektryczne) uczestniczyli podatnicy, którzy od lat się tu rozliczają. Gdańska strona poświęcona loterii w sugestywny sposób pokazuje, na co idą płacone w mieście podatki. Na specjalnym kalkulatorze wpisujemy wysokość swoich miesięcznych zarobków, a ten oblicza, ile pieniędzy jest przeznaczanych na realizację różnych celów. Przykładowo, jeśli ktoś zarabia 5 tys. zł brutto, widzi, że co miesiąc oddaje miastu 180 zł. Jego pieniądze idą przede wszystkim na edukację i opiekę wychowawczą (56,38 zł), a drugim najbardziej absorbującym celem jest utrzymanie i rozwój miejskiej infrastruktury.
Warszawa, dla której podatek od osób fizycznych stanowi ponad 1/3 budżetu, żadnego konkursu nie przewiduje. Od lat premią dla podatników są zniżki na miesięczne i kwartalne bilety komunikacji publicznej oraz dodatkowe punkty przy zapisach dzieci do żłobków, przedszkoli czy szkół podstawowych. Posiadacze karty warszawiaka i karty małego warszawiaka (wydawanej płacącym podatki) mogą też korzystać ze zniżek w wybranych instytucjach kulturalnych, ale biorąc pod uwagę, że do połowy 2018 r. korzystało z nich niecałe 400 tys. osób, można zaryzykować stwierdzenie, że oferty te nadal wymagają dopracowania.
W 2018 r. pisaliśmy, że dramatycznie wyludniająca się Nysa w Opolskiem oferuje od 2016 r. własne 500 Plus, czyli bon wychowawczy w wysokości 500 zł na drugie i kolejne dziecko (do ukończenia szóstego roku życia). To oznacza, że w Nysie rodzice małych dzieci mogli liczyć na podwójne 500 Plus – jedno od rządu, a drugie od samorządu.
Pragmatyczny Poznań żadnych nagród ani bonusów nie przyznaje, ale odwołuje się do poczucia wspólnoty i odpowiedzialności poznaniaków. Władze kilkakrotnie przeprowadziły akcję informacyjną "Zapłać swój podatek w Poznaniu - Poznań jest z Ciebie dumny".
Miasto tysiąca ruin
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl