Od 27 kwietnia lotnisko Warszawa-Radom obsłużyło już ponad 15 tys. podróżnych. Dla jego właściciela, Polskich Portów Lotniczych, to niewątpliwie dowód, że inwestycja 800 mln zł była potrzebna i warta zachodu. Po uruchomieniu rejsów czarterowych, w sezonie letnim liczba rozkładowych rejsów wzrośnie z 12 do ponad 30 tygodniowo.
Co ciekawe, wieża kontroli ruchu lotniczego w Radomiu nie jest obsadzona przez całą dobę, a jedynie kilka godzin w ciągu dnia, zgodnie z zaplanowanymi startami i lądowaniami regularnych rejsów LOT-u oraz czarterów.
Gdyby PAŻP miał obsadzić tam wieżę na np. 16 godzin dziennie, to byłoby to bardzo drogie. Stąd to rozwiązanie pośrednie; póki jest kilkanaście operacji tygodniowo, to działa taka prowizorka - powiedział wnp.pl informator.
Prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Anita Oleksiak powiedziała serwisowi, że do obsługi wieży w Radomiu przypisanych jest 15 kontrolerów, którzy "łączą pracę także z innymi lotniskami". - Na ten moment nie ma potrzeby, by organizować ich pracę w innych godzinach. Oczywiście jesteśmy przygotowani na ewentualne zmiany. Mamy takie możliwości - zapewniła. Stałą obsadę mają zapewnione takie lotniska jak np. Katowice, gdzie operacje odbywają się przez całą dobę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kuriozalna sytuacja" na lotnisku Warszawa-Radom
Informacja o tym, że lotnisko Warszawa-Radom działa w ograniczonym zakresie, jest dostępna publicznie w tzw. AIP, czyli urzędowym zbiorze informacji lotniczych, a także aktualizowana poprzez wydawane NOTAM-y, czyli specjalne depesze dla pilotów i przewoźników.
Jednak jak pisze wnp.pl, w dniu inauguracji czarterowych rejsów Enter Air, doszło do "kuriozalnej sytuacji". Na płycie lotniska przygotowano fetę, włącznie ze strażą pożarną gotową do salutu wodnego, ale "formalnie nie było już nadzoru wieży kontroli lotów, która pomogłaby pilotowi bezpiecznie posadzić maszynę".
- Nasz pierwszy rejs z Antalyi do Radomia (7 czerwca - przyp. red.) został opóźniony operacyjnie o ponad 30 minut. Wpływ na to miała sytuacja na lotnisku wylotowym. Okazało się, że port w Radomiu nie jest w związku z tym w stanie przyjąć już naszego samolotu. Na szczęście szybko udało się zadziałać; uzgodniono zmiany z zarządzającymi lotniskiem i PAŻP-em, aby wydłużyli czas pracy lotniska - wyjaśnił serwisowi Andrzej Kobielski, wiceprezes ds. handlowych Enter Air.
Rozmówcy wnp.pl, zarówno z samego lotniska jak i z sektora linii lotniczych, zwrócili też uwagę na inne problemy radomskiego portu. To m.in. słabo rozwinięta infrastruktura usług dodatkowych, w tym punktów handlowych i gastronomicznych, a także braki kadrowe w grupie pracowników kontroli bezpieczeństwa i system obsługi bagażu, który przy większym ruchu może okazać się niewystarczający.
Lotnisko w Radomiu pod lupą
Lotnisko Warszawa-Radom nie ma łatwego startu. Zarządzający nim PPL uważa, że linie lotnicze jeszcze przekonają się do nowego portu, a "proces budowania ruchu jest procesem długotrwałym".
Jednak już, gdy podejmowano decyzję o zainwestowaniu 800 mln zł, zwracano uwagę, że działające tam w latach 2014-2017 lotnisko zbankrutowało. Zarzucano polityczne tło decyzji - Radom jest jednym z bastionów PiS-u. Również podczas otwarcia nowego portu, premier Mateusz Morawiecki mówił o "zdjęciu klątwy z Radomia, którą na to miasto po czerwcu 1976 r. rzucili komuniści". Szef rządu przekonywał, że "lotnisko w Radomiu ma ogromny sens gospodarczy, infrastrukturalny".
Wcześniej Radom "zasłynął" mianem lotniska, z którego prawie nikt nie lata. Tym razem ma być inaczej, bo dysponuje nowocześniejszą infrastrukturą, skrojoną pod potrzeby tanich linii i czarterów. I z tego względu być dla nich magnesem, który odciągnie je ze stołecznego Lotniska Chopina.
Na razie jedynym przewoźnikiem, który regularnie lata z Radomia są Polskie Linie Lotnicze LOT. W sezonie letnim pojawiły się też czartery. Jak będzie wyglądać siatka połączeń jesienią i zimą, nie wiadomo. Na razie lotów z Radomia nie ogłosił żaden z tanich przewoźników, którzy powinni stanowić fundament ruchu do i z Radomia.
- Przewoźnicy sygnalizują, że będą latać z Radomia, ale bardzo często są to plany na przyszłe lato. Wymaga to czasu i zabezpieczenia odpowiednich środków. Proces budowania ruchu jest procesem długotrwałym. To się nie dzieje z dnia na dzień - przekonuje w rozmowie z wnp.pl prezes Stanisław Wojtera, prezes Polskich Portów Lotniczych.
- To co linie planują dzisiaj, to jest to, co będzie dostępne na rynku za jeden sezon - siatkę planuje się z dużym, co najmniej sezonowym wyprzedzeniem. Do końca miesiąca osiągniemy 30 operacji tygodniowo. Lotnisko zaczyna żyć, to bardzo dobry prognostyk na przyszłość - dodał prezes PPL.