Szpital tymczasowy we Wrocławiu kupił dla pacjentów stare łóżka - dowodzą posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński. Dziennik "Fakt" dotarł do dokumentów, z których wynika, że za 270 używanych łóżek zapłacono 400 tys. zł.
- Podczas kontroli w szpitalu zobaczyliśmy stare obdrapane łóżka z naklejkami niemieckiej kliniki i potwierdzeniem przeglądu ich sprawności do grudnia 2018 roku. Zdumiało nas, jak można budować nowoczesny szpital za dziesiątki milionów i wstawić tam łóżka jak ze złomowiska? Przecież na nich ma być ratowane życie i zdrowie zakażonych pacjentów. Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli okażą się niebezpieczne? - relacjonował "Faktowi" Michał Szczerba.
Wojewoda dolnośląski tłumaczył, że łóżka były kupowane w momencie, kiedy na rynku był ograniczony dostęp do sprzętu, ale przeczy temu Agencja Rezerw Strategicznych.
- Stan rezerw, utrzymywany przez agencję, znacząco przewyższa wydaną w owym czasie liczbę łóżek, a co za tym idzie nie miała miejsce sytuacja, w której stwierdzono ich niedobór – powiedział dziennikowi Michał Kuczmierowski, prezes ARS.
Jak informuje "Fakt", agencja wydała wrocławskiemu szpitalowi tymczasowemu przy ul. Rakietowej 50 łóżek szpitalnych i 20 polowych.
Według informacji z biura prasowego wojewody, wszystkie łóżka przed przetransportowaniem ich do szpitala tymczasowego, poddane zostały kontroli serwisowej, po której dopuszczone zostały do użytku. "Okres gwarancyjny nie wpływa na odpowiednią funkcjonalność sprzętu" – poinformowało dziennik.
Skąd się wzięły łóżka? Okazało się, że pozbyła się ich Klinika Misyjna w Würzburgu, która kupiła nowe łóżka, a stare oddała sprzedawcy. Niemiecki szpital oczywiście nie gwarantuje jakości zużytych łóżek.