Na koniec 2020 r. łączne zaległości podatników ze wszystkich rodzajów podatków oraz ceł wyniosły ok. 119 mld zł - pisze "Puls Biznesu". Ta kwota rośnie. Rok wcześniej było ich o 2 mld zł mniej. W stosunku do 2018 roku dziura powiększyła się o 7 mld złotych.
"PB" przypomina, że w 2020 roku wszystkie wpływy podatkowe do budżetu sięgnęły 441 mld zł. Podatkowe długi to niemal jedna czwarta wpływów. Co gorsza - są to zaległości skumulowane z lat poprzednich, co pokazuje rosnącą skalę problemu.
Najwięcej długów wobec państwa mają płatnicy VAT - to aż 96,6 mld zł, w kasie brakuje też 9,6 mld z akcyzy, 8,2 mld zł z PIT i 5,6 mld z CIT. W każdej z tych kategorii zaległości wobec fiskusa rosną.
"PB" zauważa, że jednocześnie spada skuteczność egzekucji należności. Obecnie wynosi ona jednynie 2,7 proc. W praktyce służby w 2020 roku odzyskały 2,3 mld zł z VAT-u, 0,8 mld z PIT, 147 mln CIT i 10 mln z akcyzy. Łącznie 3,3 mld zł. W roku 2019 skuteczność egzekucji wyniosła 4,3 proc. a służby odzyskały 5 mld zł.
Dziennik przypomina też raporty Najwyższej Izby Konrtoli, która wytykała fiskusowi poważne awarie PoltaxB Plus, systemu informatycznego polskiej skarbówki.
Prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów, zauważa, iż im państwo więcej żądań dopłaty podatku wystawi, tym więcej zaległości mają podatnicy. Na dodatek ciągle bardzo łatwo wyłudza się nienależne zwroty VAT, zaś służby skarbowe są tak obłożone pracą, że nie są w stanie wszystkiego weryfikować.
- Oddaje się rocznie ponad 100 mld zł z VAT i wiele takich zwrotów jest niezasadnych. Tych pieniędzy też nie da się odzyskać. Jednak największym problemem egzekucji zobowiązań podatkowych jest brak majątku, z którego te długi można ściągać – twierdzi prof. Modzelewski.