Były członek RPP odniósł się do uchwalonej przez Sejm zmianie ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych oraz ustawy o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz ustawy Prawo ochrony środowiska. Znalazły się tam przepisy, pozwalające na wyłączenie z limitu wydatków objętych stabilizującą regułą wydatkową środków, jakie zostały w 2022 roku przeznaczone na działania mające na celu obniżenie cen energii.
- W styczniu została przyjęta ustawa budżetowa, która jest totalną fikcją - przypomniał ekonomista. - Zakładała, i tak był ustalony limit wydatków, że średnioroczna inflacja będzie 3,3 procent. To już był skandal, bo wtedy inflacja była powyżej 9 procent, jak przegłosowali w Sejmie tę ustawę. Co to daje? To na przykład powoduje, że jeżeli zakładamy na nierealistycznie niskim poziomie tę inflację, to emeryci dostali jedną indeksację (waloryzację - red.) w ciągu roku, a powinni dostać dwie - tłumaczył Grabowski w programie "Jeden na jeden".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"PiS-u trafił na barierę, którą sobie sam wybudował"
Były członek RPP zwrócił uwagę, że w sytuacji, gdy inflacja wynosi 18 proc., rząd wypycha wydatki do funduszy.
- Dlatego nie trzeba nowelizować tej ustawy budżetowej - stwierdził Grabowski. - Problem polega tylko na tym, że rząd PiS-u trafił na barierę, którą sobie sam wybudował i te fundusze, głównie fundusz covidowy w Banku Gospodarstwa Krajowego, nie jest już w stanie emitować obligacji pod te wydatki, które rząd do niego wypycha - dodał.
Zdaniem Grabowskiego "polski system finansowy nie jest w stanie zaabsorbować takiej ilości obligacji, jaką rząd musi wyemitować, żeby sfinansować gwałtownie, lawinowo narastający deficyt finansów publicznych".
- Nie byli w stanie emitować obligacji, trafili na niemożność emisji i nagle się okazało, że rząd nie może już wypychać tych wydatków poza budżet, musi je realizować w budżecie, to trzeba byłoby zmienić ustawę o finansach publicznych - powiedział ekonomista na antenie TVN24.
Grabowski: czeka nas gwałtowny wzrost wydatków
Dodał, że zmiany ustawy budżetowej to długi proces i że nie można tego robić tak, jak robi to PiS, "z pieca na łeb".
- Włożyć jakąś wrzutkę o godzinie 12, o godzinie 13 zebrać komisję, a wieczorem zmianę przegłosować. Dlatego teraz ta ustawa, która powoduje, że część wydatków budżetu z tego roku nie będzie liczona do tego limitu wydatków - tłumczył gość "Jeden na jeden" w TVN24.
Efekt? Były członek RPP przewiduje, że "nie tylko przekroczymy normalny limit, konstytucyjny, ustawowy wydatków". - Jestem przekonany, że w grudniu - tak jak w poprzednim roku - będziemy mieli gwałtowny wzrost wydatków budżetowych - powiedział.
- Tego typu sytuację, którą teraz mamy, można określić tylko jednym mianem, tak jak się nazywał znany kabaret warszawski występujący na wielu scenach teatru warszawskiego - mamy pożar w burdelu. To jest jedyne, co można powiedzieć o finansach publicznych teraz - ocenił Bogusław Grabowski, dodając, że "inflacja w Polsce na pewno przekroczy 20 proc.".