Wykluczenie komunikacyjne występuje w sytuacji, gdy mieszkańcy danego regionu nie mają możliwości - albo bardzo niewielkie - skorzystania z transportu publicznego. I w związku z tym niejako są zmuszeni do tego, by podróżować prywatnym samochodem.
Problem był jednym z tematów, który opozycja poruszała podczas kampanii wyborczej. Donald Tusk np. na Warmii i Mazurach grzmiał, że po ponad siedmiu latach PiS u władzy, można mówić o "pełnej zapaści" autobusowej komunikacji zbiorowej w woj. warmińsko-mazurskim. Bo, jak powiedział, o dwie trzecie spadła liczba linii funkcjonujących na terenie województwa.
O to, co przyszły rząd zrobi z wykluczeniem komunikacyjnym, zapytany został Szymon Hołownia w trakcie lekcji obywatelskiej w krakowskim V LO. Marszałek Sejmu jasno opowiedział się za rozwojem transportu publicznego.
- To jest bardzo ważny problem, bo jak nie ma transportu, to nie ma życia, bo nie ma wolności. Jak nie ma transportu, to człowiek nie może pracować czy uczyć się tam, gdzie chce. Tylko musi pracować i uczyć się tam, gdzie musi. I to oznacza, że tak naprawdę wyłączamy człowiekowi wolną wolę - mówił Hołownia w Krakowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bogaty człowiek samochodem do pracy nie jeździ
Hołownia następnie zapewnił, że Polska 2050 przykłada dużą wagę do rozwoju m.in. kolei. - Nie mam pewności, że to my będziemy w koalicji odpowiadali akurat za ten sektor, natomiast mamy wspólne przemyślenia w tym zakresie: promocja wszystkich projektów kolejowych, również tych rezerwowych. W Polsce dokonała się jakaś rzeź połączeń kolejowych, straciliśmy mnóstwo kilometrów tych połączeń, autobusowych tak samo. Te projekty, które powstały, były nieudolnie robione - mówił polityk.
My chcemy przede wszystkim dofinansować kolej i to nie kolej dużych prędkości. Większość z nas była gdzieś w Europie - Londynie, Amsterdamie - bogaty człowiek nie jeździ do pracy samochodem, bogaty człowiek jeździ do pracy pociągiem. Samochód wyciągają od wielkiego dzwonu w weekend, żeby pojechać do rodziny czy do sklepu. Transport publiczny w Polsce wymaga reanimacji - powiedział licealistom Hołownia.
Lider Polski 2050 dodał, że samorządy trzeba dofinansowań, aby tworzyły efektywne połączenia autobusowe w każdej gminie. - To jest policzone - ile to kosztuje. To nie są, nie wiadomo jakie pieniądze, żeby był autobus w każdej gminie, który dwa razy dziennie czy cztery razy dziennie jest w stanie obsłużyć połączenie z kolejnym większym ośrodkiem. To są rzeczy, które są do zrobienia - przekonywał.
Hołownia o zmianie filozofii państwa w kwestii transportu zbiorowego
Marszałek Sejmu stwierdził ponadto, że walka z wykluczeniem komunikacyjnym "wymaga przestawienia filozofii państwa". I to też ma zamiar zrobić tzw. opozycja demokratyczna po dojściu do władzy - najprawdopodobniej - za dwa tygodnie.
- Ja nie mówię, że to zajmie miesiąc, być może dwa, trzy lata. Ale chodzi o to (przyp. red.), żeby przestawić filozofię państwa, pt. "zbudujemy wielkie lotniska, wyrysujemy szprychy przez całą Polskę" na "robimy efektywny transport publiczny dla 14 milionów ludzi". Kolej i połączenia autobusowe - od tego trzeba zacząć - przekonywał Hołownia.
Podkreślił także: - Nasze ugrupowanie jest w to bardzo wkręcone. Chcemy do tego ministerstwa, gdzie jest transport - którego pewnie nie będziemy mieli - dać człowieka, który jest wręcz obsesjonatem transportu publicznego i mam nadzieję, że tego przypilnuje.