Martyna Wojciechowska w 2024 r. odebrała Nagrodę Money.pl za wkład społeczny. Nagrodzona została jej fundacja Unaweza za projekt "Młode Głowy", zwracający uwagę na problem zdrowia psychicznego młodych ludzi. Podczas konferencji Impact w Poznaniu rozmawialiśmy z laureatką o tym, w jaki sposób biznes może przyczynić się do poprawy dobrobytu psychicznego młodych czy o zakazaniu smartfonów w szkołach.
Michał Wąsowski, Money.pl: Po otrzymaniu naszej nagrody zaapelowała pani do biznesu, by zainteresował się problemem zdrowia psychicznego. Z jakim odbiorem spotkał się ten apel? Jak reagują przedsiębiorcy, kiedy o tym rozmawiacie?
Na Impact rozmawiamy dużo o biznesie, przyszłości świata, ochronie środowiska. Ja zaś podkreślam, że przecież robimy to wszystko nie dla siebie, tylko dla przyszłych pokoleń. Tworzymy coś znacznie większego niż my sami, co ma z zasady przetrwać dłużej niż my. I to samo mówią wszyscy przedsiębiorcy. Chciałabym mieć pewność, że mamy dla kogo to robić. Dlatego odwołuję się do fundamentów - tego, że dzisiaj możemy mieć realny wpływ na to, jaki świat zostawiamy kolejnemu pokoleniu. A wiem, że my - starsze roczniki - stworzyliśmy świat bardzo trudny do życia dla młodych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na czym polegają te trudności młodego pokolenia? Na pewno styka się pani z opiniami, że "starsze pokolenia miały gorzej" - bo wojna, PRL, transformacja i tak dalej.
Jest wiele pytań w tym obszarze i jeszcze więcej możliwych odpowiedzi, więc skupię się na zasadniczych kwestiach. Po pierwsze, tworzymy i wywieramy ogromną presję - na siebie samych, ale i na młode pokolenie. My kiedyś porównywaliśmy się co najwyżej do kolegi, koleżanki w klasie, na osiedlu. Dzisiaj ta skala jest dużo większa. A my, dorośli, wcale nie im ułatwiamy tego trudnego czasu. Pokładamy w młodych ogromne oczekiwania. Ciągle też podkreślamy, że my robiliśmy wszystko, "żebyście wy mieli". I po co to robimy? Czy ktoś tych młodych ludzi zapytał, czy oni rzeczywiście chcą tego, co my sobie wyobrażamy, że jest dla nich dobre? Wiemy już, że pokolenie Z jest nieco inne niż my - ma inne potrzeby, inaczej stawia granice i inaczej rozumie sukces w życiu. Zasadnicze jest, abyśmy zaprosili tych młodych ludzi do stołu i zapytali: co możemy dla Was zrobić? Jedno jest pewne - każde pokolenie ma swoje wyzwania.
Wspomniała pani o porównywaniu się. Faktycznie w czasach przed internetem i social media wyglądało to zupełnie inaczej. Teraz jest gorzej, bo młodzi porównują się do wszystkich naokoło?
Niestety, media społecznościowe mają duży wpływ na to, jak wygląda kondycja psychiczna nas wszystkich. Młodzi ludzie często porównują się do osób na drugim krańcu świata, które w social mediach najczęściej nie prezentują prawdziwego życia, tylko wybrane, podkręcone i wielokrotnie sztucznie kreowane idealne momenty. To wywiera ogromną presję.
Pani i ja wiemy, że to, co widać w social mediach, to tylko ładne wycinki - tego, co brzydkie, nikt przecież nie pokazuje. Ale nie wszyscy mają taką świadomość.
Tak. Scrollując ten feed można mieć przeświadczenie, że wszyscy mają idealne życie, wszyscy mają lepiej niż ja. I wiemy, że to wzbudza w młodych niepokój, że mają bardzo niskie poczucie własnej wartości. Z raportu "Młode Głowy" wynika, że prawie 82 proc. młodych ludzi, którzy wzięli udział w badaniu twierdzi, iż w kłopotliwej sytuacji nie znajdują rozwiązań. Po prostu nie mają siły się z tym wszystkim mierzyć. Należałoby się w związku z tym zastanowić, jaki świat im tworzymy - jaki ten świat jest dzisiaj i jaki będzie. I rozważać to mogą różne sektory biznesu. W budownictwie na przykład - czy tworzymy przestrzeń, która jest przyjazna do życia, która sprzyja spotkaniom, relacjom międzyludzkim? Czy to jest taka przestrzeń, w której my wszyscy będziemy rzeczywiście żyli i czuli się lepiej? I nie będziemy tracili tych relacji w realnym życiu na rzecz tych wirtualnych? To jest całe spektrum wyzwań, które trzeba mądrze rozwiązać, w różnych aspektach życia. Ja się cieszę, że coraz bardziej rośnie społeczna odpowiedzialność biznesu. Jest mnóstwo firm, które same z siebie widzą taką potrzebę i wyrażają wielką gotowość do tego, żeby ten świat zmieniać. Nie tylko poprzez udoskonalanie swoich procesów, ale też dzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Czy jest jeszcze coś takiego, poza zaangażowaniem finansowym, czego Pani oczekiwałaby, żeby biznes zrobił w kwestii zdrowia psychicznego? Czy finansowanie pomocy to najbardziej palący problem?
Nie mogę nie docenić zaangażowania finansowego. Jako Fundacja Unaweza nie korzystamy z żadnych państwowych środków, nie mamy żadnych dotacji. Nie piszemy naszych programów profilaktycznych pod projekty i dotacje, tylko pod rzeczywiste potrzeby. I nie ukrywam, że bez wsparcia biznesu nie bylibyśmy w stanie dostarczać darmowego programu profilaktycznego do prawie 1500 szkół w Polsce. A dzięki temu wsparciu mamy taką możliwości. Chcemy, żeby nasz program profilaktyczny "Godzina dla Młodych Głów", był dostępny dla każdego młodego człowieka w tym kraju. Na każdym krańcu Polski. Ale ze sceny, podczas wręczania Nagród Money.pl, padło bardzo wiele słów na temat innowacji, rozwiązań, które są naprawdę imponujące. I pokazują, że nie chodzi tylko o pieniądze, tylko o coś więcej - żeby stworzyć świat trochę łatwiejszy do życia dla kolejnych pokoleń. Proszę zwrócić uwagę, że przedsiębiorcy, którzy zostali wyróżnieni statuetkami Money.pl, to są ludzie, którzy nie myślą wyłącznie o pomnażaniu swojego kapitału, ale o tym, w jaki sposób ten biznes wpływa na otaczający nas świat.
W naszej rozmowie co chwilę powracają technologie - głównie, niestety, w kontekście internetu i jego wpływu na zdrowie psychiczne. Nie doceniliśmy tego, jakie zagrożenia niosą ze sobą smartfony, social media?
Daleka jestem od tego, żeby stwierdzić, że technologie są złe. Uważam, że telefon sam w sobie jest narzędziem, jak każde inne. Można wykorzystać go w różny sposób i dostrzegam wiele plusów korzystania z nowych technologii, w tym z social mediów. Choćby dlatego, że tworzymy dzięki temu globalną sieć. Nasze pokolenie dostało to narzędzie w bardzo późnym wieku. Nie rozumieliśmy do końca zagrożeń, które mogą z tego wynikać. I przekazaliśmy młodemu pokoleniu telefon i dostęp do nowych technologii bez większych refleksji. Myślę, że gdybyśmy wtedy dysponowali tą wiedzą, którą mamy dzisiaj – zrobilibyśmy to inaczej. Na pewno z większą uważnością.
Dosyć beztrosko to zrobiliśmy, prawda?
Tak, na bardzo wczesnym etapie rozwoju i dosyć beztrosko. I teraz nagle łapiemy się za głowę - nadszedł czas, żeby odrobić tę lekcję i zastanowić się głęboko nad higieną cyfrową.
Bo to nie jest przypadek, że twórcy największych firm technologicznych tego świata swoim własnym dzieciom nie dają telefonu, a już na pewno nie dają im niekontrolowanego dostępu do social mediów. Poszłabym więc tym tropem. My sami powinniśmy się uczyć higieny cyfrowej i uczyć tego nasze dzieci. Ale też myślę, że ważną kwestią jest to, to w jaki sposób odbywa się debata w social mediach, jak w ogóle ze sobą rozmawiamy. Przykład idzie z góry. To, jak my wzajemnie się traktujemy, jaka jest jakość tej debaty publicznej, to się przenosi do social mediów. Dlatego życzyłabym sobie świata w ogóle bardziej życzliwego, mniej oceniającego. Żebyśmy po prostu byli bardziej na siebie uważni. A mówiąc o technologiach, to są szeroko zakrojone badania i rozwiązania, które pozwalają np. na analizę oglądanych treści i stwierdzenie, w jakim nastroju znajduje się dana osoba. I jakie niepokojące myśli mogą się w związku z tym pojawiać i czy należy sięgnąć po pomoc. Te narzędzia są w fazie rozwoju, jest przy nich dużo wyzwań, ale już wiadomo, że mogą skutecznie działać.
To ostatnia rzecz, jeśli chodzi o technologie - popiera pani zakaz używania smartfonów w szkołach? Ostatni pojawiły się wyniki takiego ruchu we Francji i wykazano pozytywny wpływ na młodzież takiego zakazu. Ale wiele osób uważa, że to ich sprawa, prawo, rodzi to duże kontrowersje.
Ja nie wierzę w rozwiązania oparte na zakazach. Wierzę przede wszystkim w edukację i profilaktykę - i na to bym stawiała. Na przygotowanie naszych dzieci do tego, żeby potrafiły mądrze wybrać. Oczywiście, możemy dzisiaj zabronić używania telefonów. Ale za kilka lat może znowu się pojawić nowa rzecz, której będziemy chcieli zakazać. I możemy tak zakazywać do końca świata. Tylko czy o to chodzi? Myślę, że warto skupić się przede wszystkim na edukacji nas samych, żebyśmy umieli mądrze towarzyszyć naszym dzieciom w tym nowym świecie. Moja córka ma dostęp do telefonu i do nowych technologii, ale obserwując ją, 16-letnią dziewczynę, widzę, że można mądrze korzystać z tych technologii. To wymaga jednak pewnej dyscypliny - przede wszystkim w u mnie samej.
Rodzic musi dawać przykład?
Oczywiście. Jeśli rodzic, który scrolluje treści w telefonie, mówi "tak, zaraz" i sam nie daje dziecku uważności, to powiedzmy sobie szczerze - nie jest dobrym przykładem. Ja, trzymając tę dyscyplinę i będąc bardzo konsekwentną w tym, co sama robię, mam wrażenie, że zaszczepiłam córce zdrowy rozsądek w korzystaniu z przeróżnych technologii. Dlatego, mówiąc krótko, nie wierzę w długofalową skuteczność zakazów. Wierzę w edukację i mądre wybory.
Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji Money.pl