Część Polaków nie dostosowuje się do obostrzeń wprowadzonych na czas pandemii koronawirusa. Widać to w sklepach, zwłaszcza w małych, gdzie ludzie „wpadają na chwilkę” bez zakrytego nosa i ust czy w autobusach, gdzie o dystansie w godzinach, w których dojeżdża się do pracy i z pracy, przestano pamiętać.
Nie jest tak, że nie ma kontroli. Są. I są kary. Do 500 zł od służb mundurowych i do 30 tys. zł od sanepidu.
- Wystawiliśmy 16 tys. mandatów i ponad 6 tys. wniosków o ukaranie do sądu – powiedział Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Z kolei służby sanitarne nałożyły kary w wysokości 22 mln zł.
Stefan Jacyno z Kancelarii Prawnej Wardyński i Wspólnicy uważa, że kary powinny być dotkliwe, ale „nie z sufitu”. Jego zdaniem powinno być to 1 tys.-2 tys. zł.
- Być może zostaną, podobnie jak w innych państwach, podniesione mandaty za brak maseczek - mówił jeszcze w lipcu rzecznik Ministerstwa Zdrowia, o czym pisaliśmy w money.pl. Bo choć obowiązek istnieje, to większość Polaków na co dzień zdaje się o nim nie pamiętać.
„Rzeczpospolita” zauważa też, że owszem, straż miejska nakłada kary za brak maseczek, ale sądy je uchylają. Unia Metropolii Polskich apeluje do rządu o przygotowanie precyzyjnych przepisów.