Pod koniec zeszłego miesiąca z rosyjskiego zakładu produkującego skroplony gaz ziemny Portovaya LNG wyruszył masowiec Cool Rover, który obecnie cumuje w pobliżu Hiszpanii i Portugalii. Według informacji zebranych przez Bloomberga statek ten, należący do Gazprom PJSC, jeszcze w ubiegłym roku realizował dostawy do Europy.
Teraz może być być pierwszym gazowcem, który przetestuje, czy potencjalni nabywcy gazu są gotowi łamać najnowsze sankcje wprowadzone w piątek przez rząd Stanów Zjednoczonych przeciwko rosyjskim zakładom LNG.
Przypomnijmy: USA nałożyły jak dotąd najbardziej agresywne ograniczenia na rosyjski przemysł naftowy, które są wymierzone w dużych eksporterów, firmy ubezpieczeniowe i ponad 150 tankowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjskie zakłady pod presją
Zakład Portovaya, z którego jak wspomnieliśmy wypłynął gazowiec, znalazł się na liście tych sankcji. Mają one zniechęcić nabywców do importu gazu z Rosji i tym samym osłabić finansowe możliwości Moskwy w kontekście wojny w Ukrainie. W teorii zatem nikt w Europie nie powinien kupić surowca z Cool Rover, bo naraża się w ten sposób na sankcje wtórne, w praktyce to wielki test skuteczności najnowszych sankcji.
Ich efekty zazwyczaj nie są natychmiastowe, ale już wprowadzenie ograniczeń w 2023 roku wobec projektu Arctic LNG 2, zarządzanego przez Novatek, który miał być największym w Rosji obiektem skraplającym gaz, zmusiło kupujących do wyjątkowej ostrożności. Obawiali się finansowych konsekwencji niezgodnymi z polityką Waszyngtonu - zauważa Bloomberg.
Rosyjskie terminale LNG Portovaya oraz Vysotsk, również zarządzane przez Novatek, wyeksportowały w zeszłym roku około 2,3 miliona ton LNG, co odpowiadało za około 0,6 proc. światowego eksportu w 2024 roku.
Sankcje są istotnym elementem międzynarodowej strategii mającej na celu powstrzymanie finansowania rosyjskiej wojny na Ukrainie poprzez zmniejszenie dochodów z handlu węglowodorami.