"Za godzinę lecę do Brukseli, gdzie będę mówił o naszych sukcesach w ograniczaniu luki VAT i CIT. Ale jeszcze zanim wystartuję, chcę jasno powiedzieć, bo widzę, że sprawa ciągle wywołuje emocje: NIE BĘDZIE ŻADNEGO TESTU PRZEDSIĘBIORCY" - napisał szef rządu.
- Wycofaliśmy się z tego. Nie ma żadnych nowych pomysłów - mówił z kolei w rozmowie z WP 30 kwietnia.
W środę w studiu money.pl minister finansów Teresa Czerwińska stwierdziła, że wokół testu przedsiębiorcy "narosło wiele mitów i nieporozumień". Podkreśliła, że a "sprawa powinna być rozwiązana, ale nie jest przesądzone, jaki kształt będzie miało to rozwiązanie".
Naliczenie wstecz podatków i składek ZUS, narzucenie obowiązku podjęcia pracy na etacie, a nawet groźba odpowiedzialności karno-skarbowej. Takie konsekwencje mogłyby grozić osobom, które zostałyby negatywnie zweryfikowane.
Sprawa groźnych dla samozatrudnionych przepisów jak bumerang wraca od połowy kwietnia, gdy Ministerstwo Finansów zapowiedziało wprowadzenie testu przedsiębiorcy w Aktualizacji Planu Konwergencji.
Narzędziem do przeprowadzenia tego testu miałaby być analiza składanych obowiązkowo przez wszystkich przedsiębiorców plików JPK. Sprawdzana miałaby być nie tylko liczba faktur wystawianych jednej firmie, ale także procentowy udział tego źródła w przychodach przedsiębiorcy.
Planom wprowadzenia testu przedsiębiorcy sprzeciwiła się minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. - Nie będzie testu przedsiębiorcy. Jest postanowienie Rady Ministrów - ogłosiła 24 kwietnia.
Co innego wynikało jednak z dokumentu przyjętego dzień wcześniej podczas obrad Rady Ministrów. Rząd postanowił bowiem, że przyjmie "nowe narzędzia prawne służące podważeniu statusu przedsiębiorców u osób samozatrudnionych".
Kilka dni później Teresa Czerwińska udzieliła wywiadu "Rzeczpospolitej", w którym zapowiedziała "uporządkowanie rynku pracy", co eksperci odebrali jako wprowadzenie testu przedsiębiorcy pod inną postacią.
Czerwińska jeszcze wczoraj w studiu money.pl stwierdziła, że "jest problem quasi-przedsiębiorczości, która w istocie wyczerpuje znamiona umowy o pracę".
Walka z samozatrudnieniem to w praktyce głównie pozbawienie dobrze zarabiających osób - menedżerów, specjalistów czy sportowców - możliwości rozliczania się według 19-procentowego podatku liniowego.
Pozbawienie takich osób statusu przedsiębiorcy i przymuszenie do zatrudnienia na etacie sprawiłoby, że musieliby nie tylko płacić 32-procentowy PIT, ale także wyższe składki na ZUS.
Skarbówka i ZUS mogą upomnieć się o wyrównanie zaległości z ostatnich kilku lat, a to może oznaczać - wraz z odsetkami - olbrzymie kwoty.
Trzeba będzie także zapłacić wyższy podatek dochodowy dlatego, że brak firmy oznacza, że żadnych wydatków nie można wliczać w koszty, obniżając podstawę opodatkowania.
Konsekwencje potencjalnie mogą być jednak znacznie surowsze z tytułu przepisów o VAT.
Utrata statusu przedsiębiorcy przez daną osobę oznacza, że wystawione przez nią faktury stają się puste. To z kolei oznacza kłopoty dla wszystkich kontrahentów byłego przedsiębiorcy, którzy stracą praco do odliczenia VAT-u i będą musieli złożyć korektę rozliczenia tego podatku.
Wciąż nie ma pewności, porzucenie nazwy "test przedsiębiorcy" nie oznacza wprowadzenia takiego narzędzia w inny sposób. Jak pisaliśmy w money.pl, w tym celu zmieniona może zostać jedna z ustawowych definicji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl