Jak podaje Polast News w swoim reportażu, pan Adam stracił rękę w 2003 roku. Wszystko zaczęło się dwa lata wcześniej, kiedy nie mógł nią poruszać. Lekarze przez ten czas starali się usprawnić jego rękę, lecz bezskutecznie. Matka dostała od nich wybór – albo zgodzi się na amputację, albo jej syn umrze.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych przyznał mu rentę. Kiedy po trzech latach zgłosił się na komisję lekarską, ku jemu zaskoczeniu, orzekła ona, że jest zdolny do pracy, a zatem świadczenie mu nie przysługuje.
ZUS uzasadniał reporterom Polsatu tę decyzję zmianami w przepisach. Zgodnie z nimi, 34-latek nie jest całkowicie niezdolny do pracy, a zatem nie może pobierać renty od zakładu.
Nie dostanie też pełnego dofinansowania na specjalistyczną protezę, o której marzył. Jej koszt to 140 tys. złotych, a od państwa dostałby na nią… 1200 złotych.
Renta była jego głównym źródłem utrzymania. Po zabraniu jej przez urząd, pan Adam zaczął szukać pracy, ale nikt go nie chciał zatrudnić. Z zawodu jest mechanikiem, jednak na takie stanowisko nikt go nie chciał wziąć.
W końcu po latach udało mu się znaleźć pracę. Jest zatrudniony jako nocny stróż. Musi dojeżdżać do firmy 30 kilometrów. Niestety, niedługo znów ją straci, ponieważ kończy mu się umowa. Na rentę nie może liczyć – kilka miesięcy temu ZUS odmówił mu jej kolejny raz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl