Na początku 2020 r. spółka Polskie Domy Drewniane (PDD) sfinalizowała zakup dwóch pierwszych działek pod budowę osiedli domów jednorodzinnych: w Choroszczy i Łodzi. Miały powstać drewniane domy na wynajem, które dostępne będą dla rodzin z przeciętnymi dochodami. Tymczasem nic z tego: "Gazeta Wyborcza" zapytała rzeczniczkę PDD, kiedy pierwsze z nich zostaną włączone do rządowego programu. Monika Banyś poinformowała, że domy wybudowane w ramach dwóch pierwszych inwestycjach (w Łodzi i Choroszczy) nie zostaną włączone do programu. Chodzi o 31 domów jednorodzinnych. W pierwszym kwartale 2021 r. mają za to trafić do sprzedaży.
Czy pozostałe domy wybudowane przez PDD w ramach kolejnych inwestycji trafią do programu "Mieszkanie Plus"? Okazuje się, że i to wcale nie jest pewne.
Opozycja już na starcie programu przekonywała, że domy wcale nie będą tanie. Są też wątpliwości co do tego, czy na pewno budowane będą wyłącznie z polskiego drewna. Eksperci z Polskiej Izby Przemysłu Drzewnego, z którymi rozmawiali dziennikarze "GW" zauważyli, że drewno lepszej jakości – do tego tańsze – można sprowadzić z Austrii czy Szwecji.
**
Z czego budować – to jeden dylemat. Drugi dotyczy tego, gdzie mogą powstać osiedla takich domów. Morawiecki i Kowalczyk chcieli, by powstawały one na działkach przekazanych do Krajowego Zasobu Nieruchomości, który utworzony został przez PiS jako "bank ziemi" pod osiedla w programie "Mieszkanie Plus". Lasy Państwowe stanowczo zaprotestowały jednak przeciwko włączaniu ich ziemi do Polskich Domów Drewnianych podejrzewając, że zapisy ustawy niebezpiecznie wprowadzają tylnymi drzwiami możliwość częściowej prywatyzacji lasów.
Do Krajowego Zasobu Nieruchomości nie trafiła więc ani jedna leśna działka, a samo PDD powstało z opóźnieniem – dopiero we wrześniu 2019 r. Spółka szuka działek na wolnym rynku. PDD informuje, że finalizuje rozmowy w sprawie nabycia terenu w Parzniewie pod Warszawą, na którym stanąć ma 350 mieszkań. Rozmówca "GW" zwrócił jednak uwagę, że na działce tej wielkości nie da się zbudować tak dużego osiedla, bo miejscowy plan zagospodarowania wymaga, by każda działka w zabudowie szeregowej miała co najmniej 300 mkw. To się może nie udać, przekonuje.
Im bardziej wykorzystana zostanie działka – tzn. im więcej mieszkań na niej powstanie – tym niższa cena metra kwadratowego mieszkania. Jeśli na działkach powstanie znacznie mniej lokali mieszkalnych niż wspomniane 350, może się okazać, że cena będzie nie do udźwignięcia dla rodziny z przeciętnymi dochodami i ofertą zainteresują się osoby bardziej majętne – a przecież to nie one mają być beneficjentami państwowego programu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl