Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli ustalili, że aktywa Lotosu zostały sprzedane co najmniej 5 mld zł poniżej oszacowanej przez NIK wartości, z czego zbycie udziałów Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco nastąpiło poniżej wartości wyceny o ok. 3,5 mld zł. Jednocześnie Aramco uzyskało bardzo mocną pozycję w Rafinerii Gdańskiej sp. z o.o., w tym prawo weta wobec kluczowych decyzji strategicznych w zakresie zarządzania spółką - zaznaczyła Izba. W jej ocenie występuje ryzyko paraliżowania działalności Rafinerii Gdańskiej w przypadku braku zgody udziałowców co do strategicznych kierunków rozwoju spółki.
Fuzja Orlenu z Lotosem. Raport NIK
Z raportu opublikowanego w poniedziałek przez NIK wynika także, że minister aktywów państwowych, czyli Jacek Sasin, rekomendował rządowi wyrażenie zgody na fuzję bez należytej analizy kosztów i korzyści zarówno na poziomie podmiotów, jak i bezpieczeństwa paliwowego kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W procesie połączenia PKN Orlen z Grupą Lotos i PGNiG Minister Aktywów Państwowych nierzetelnie wykonywał w imieniu Skarbu Państwa ustawowe obowiązki kontrolne i nadzorcze w zakresie ochrony bezpieczeństwa w sektorze naftowym" - czytamy w pokontrolnych wnioskach.
Minister aktywów państwowych przedłożył Radzie Ministrów wniosek o wyrażenie zgody na połączenie PKN Orlen z Grupą Lotos, nie dysponując do tego wystarczającymi przesłankami. W efekcie Skarb Państwa utracił wpływ na kierunki sprzedaży ok. 20 proc. produktów wytworzonych w polskich rafineriach, co może powodować problemy w zakresie pełnego pokrycia krajowego zapotrzebowania na te produkty - stwierdziła NIK.
"Proces połączenia PKN Orlen i Grupy Lotos, przy uwzględnieniu środków zaradczych uzgodnionych pomiędzy PKN Orlen i Komisją Europejską, zrodził istotne ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym" - przekonuje NIK.
"W ramach środków zaradczych Aramco uzyskało w Rafinerii Gdańskiej sp. z o.o. prawo weta wobec kluczowych decyzji strategicznych w zakresie zarządzania spółką. Takie uprawnienia, aczkolwiek stosowane w praktyce ładu korporacyjnego, powodują iż strategiczne decyzje będą uzależnione od woli Aramco, a więc Skarb Państwa (nawet pośrednio poprzez udział w PKN Orlen) nie będzie miał możliwości realizowania poprzez działalność rafinerii w Gdańsku polityki gospodarczej Rady Ministrów" - czytamy w pokontrolnym raporcie NIK.
Orlen i Sasin odpowiadają
"Raport NIK na temat fuzji Orlenu i Lotosu jest materiałem nierzetelnym i przekłamanym. Dane użyte w nim są wybiórcze, fragmentaryczne i zostały wybrane pod z góry upatrzoną polityczną tezę. Wiąże się to z zaangażowaniem politycznym prezesa Mariana Banasia, który obiecywał nowej władzy "prezenty" mające uderzać w poprzedników" - tak na gorąco raport NIK skomentował były minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
"Długo oczekiwana publikacja następuje w przeddzień walnego zgromadzenia akcjonariuszy. I ma to być "prezent" Mariana Banasia dla Donalda Tuska. Tylko, że jest to prezent kiepskiej jakości, podróbka rzetelnego raportu. Nie waham się napisać, że takie działania są haniebne i w obliczu sytuacji międzynarodowej wystawiają na szwank bezpieczeństwo Polski" - dodał polityk PiS.
"Opublikowany dziś raport Najwyższej Izby Kontroli, w części dotyczącej połączenia Orlenu z Grupą Lotos, zawiera rażące błędy metodologiczne, które dyskwalifikują tezy tego raportu. NIK twierdzi, że aktywa LOTOS zostały sprzedane poniżej ich wartości. Wartość tę dla Rafinerii Gdańskiej kontrolerzy Izby ustalili mnożąc modelową marżę rafineryjną LOTOSU przez możliwości przerobu ropy w Rafinerii Gdańskiej i jeszcze przez pięć. Taka metoda wyceny stanowi skrajne uproszczenie i urąga jakimkolwiek standardom stosowanym na rynku. Metodologia zastosowana przez NIK jest prostą kalkulacją danych historycznych, a jej wynik nie uwzględnia kosztów, przyszłych zmian w otoczeniu biznesowym i ich wpływu na wyniki, nie bierze pod uwagę okresu życia aktywów oraz ich atrakcyjności dla potencjalnych inwestorów" - to fragment oświadczenia Orlenu wydanego po opublikowaniu raportu NIK.
"Nieprawdziwa jest również teza NIK, jakoby w wyniku fuzji, Polska straciła kontrolę nad kierunkami sprzedaży 1/5 krajowej produkcji paliw. Teza ta zakłada, że Saudi Aramco będzie wywozić za granicę całą przypadającą mu produkcję paliw z Rafinerii Gdańskiej. Do eksportu paliw na dużą skalę potrzebna jest infrastruktura. W Polsce zarządzają nią spółki kontrolowane przez Skarb Państwa. A zatem jakikolwiek eksport paliw na większą skalę nie może być realizowany bez współpracy z państwem" - dodaje spółka Orlen.
Fuzja Orlenu z Lotosem. Jest śledztwo
Przypomnijmy: za czasów prezesury Daniela Obajtka doszło m.in. do połączenia Orlenu i Grupy Lotos. W czerwcu 2022 r. Orlen otrzymał od Komisji Europejskiej zgodę na fuzję, wcześniej - zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej - koncern przedstawił środki zaradcze planowane w związku z przejęciem Lotosu.
Zdecydowano, że węgierski MOL przejmie 417 stacji paliw sieci Grupy Lotos w Polsce, natomiast Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech oraz 41 stacji paliw na Słowacji. Obszar logistyki paliw i asfaltu w ramach spółki Lotos Terminale kupi Unimot. Natomiast Lotos Biopaliwa kupi firma Rossi Biofuel.
Jednocześnie Orlen zdecydował o sprzedaży Saudi Aramco 30 proc. akcji gdańskiej rafinerii Grupy Lotos i uzgodnił długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie, przy czym docelowy wolumen dostaw saudyjskiego surowca powinien wynieść 20 mln ton rocznie.
Koncern ocenił, że dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen - już po przejęciu Lotosu - zarówno w Polsce, jak i na Litwie oraz w Czechach.
22 stycznia prokuratura wszczęła śledztwo ws. fuzji Orlenu z Lotosem. Taką informację we wtorek ujawniła jako pierwsza posłanka KO Agnieszka Pomaska. Money.pl potwierdziło ją w Prokuraturze Okręgowej w Płocku.
Nie jest to jedyne śledztwo ws. Orlenu. Prokuratura Okręgowa w Płocku wszczęła śledztwo ws. "anomalii" w cenach paliw, jaką obserwowaliśmy latem - dowiedział się money.pl. Dotyczy ono zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków zarządu spółki Orlen.
Daniel Obajtek odwołany
Daniel Obajtek nie chciał czekać na dymisję dokonaną rękami nowej władzy i oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej Orlenu, która w czwartek 1 lutego zdecydowała o jego dymisji.
Daniel Obajtek zapowiadał dobrowolne odejście w razie przegranej PiS w wyborach. - Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i swoją godność - mówił wiosną 2023 r. w RMF FM. I choć Donald Tusk objął rząd w połowie grudnia, Obajtek obietnicę spełnił dopiero teraz.
- Po wielkich trudach stworzyliśmy koncern, który jest najsilniejszą polską marką na świecie. I nie jest tak, że nie ma zgody społeczeństwa. 81 proc. uważa, że posiadanie takiego koncernu jest dobre dla Polski - powiedział Danial Obajtek, na czwartkowej konferencji prasowej podczas której podsumował swoją pracę w Orlenie.