W trakcie tegorocznych mistrzostw Europy w piłce nożnej na Niemcy wylała się fala krytyki ze strony przybyszów z innych państw, którzy ze zdumieniem informowali o problemach, z którymi przyszło im się zmierzyć w kraju stereotypowo kojarzącym się z dobrą organizacją. Chaos na kolei, korki na rozkopanych drogach czy trudności z płatnościami bezgotówkowymi to tylko niektóre z zarzutów stawianych naszym zachodnim sąsiadom.
Wszystko to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, jaką są strukturalne problemy, a zarazem wielkie wyzwania stojące przed niemiecką gospodarką. Z racji tego, że największa gospodarka w UE ma silne powiązania handlowe z resztą członków wspólnoty, niemieckie bolączki z automatu są istotne także w innych krajach, w tym w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemcy odstają od świata
Najnowsze dane dotyczące wzrostu gospodarczego w Niemczech wskazują na symboliczną (0,1 proc.) zwyżkę PKB w II kwartale 2024 r. Warto w tym miejscu przypomnieć, że już na początku tego roku w Niemczech odnotowano recesję. W mediach ekonomicznych zaroiło się od analiz przewrotnie pytających, "czy Niemcy to chory człowiek Europy", który rozwija się zdecydowanie wolniej od otoczenia, niezależnie od tego, czy pod uwagę weźmiemy elitę z G7, czy szersze grono gospodarek państw OECD.
Jeszcze kilka lat temu taki scenariusz byłby nie do pomyślenia, jednak od tamtej pory na świecie wiele się zmieniło. W Niemczech zaś niekoniecznie, a przynajmniej nie na lepsze. Wzrosła natomiast niepewność dotycząca tego, czy niemiecka lokomotywa gospodarcza jedzie w dobrym kierunku i nie grozi jej wykolejenie.
W ostatnich kwartałach trudno było znaleźć optymistyczne informacje dotyczące niemieckiej gospodarki. Po części wynikało to z rzeczywistości, po części z tego, że złe informacje "sprzedają się" lepiej od dobrych. Część czynników trapiących Niemcy bowiem osłabła - ceny energii spadły, inflacja powróciła w okolice 2 proc., eksport ponownie odbił i generuje nadwyżkę w handlu na poziomie podobnym do przedpandemicznego.
Odwrócić wynik meczu o gospodarkę
Do hurraoptymizmu rzecz jasna daleko, jednak - cytując klasyka - pogłoski o śmierci niemieckiej gospodarki okazały się przesadzone. Nie znaczy to, że pacjent jest w stu procentach zdrowy.
W mocy pozostają strukturalne problemy, wśród których wymienić można kilka głównych bolączek. To choćby demografia, z którą związany jest przewidywany spadek populacji w wieku produkcyjnym.
Wraz z przechodzeniem na emeryturę wyżu powojennego oraz wygasaniem niedawnych fal imigracji, liczba osób w wieku produkcyjnym będzie w średnim terminie spadać rocznie o 0,7 punktu procentowego. To więcej niż w jakimkolwiek innym kraju G7. Złe prognozy ekonomiczne przełożą się na ograniczenie wzrostu gospodarczego. Starzenie się populacji przełoży się też na finanse publiczne, w związku ze spadkiem wpływów podatkowych i zwiększonymi wydatkami na emerytury i ochronę zdrowia - stwierdzili analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ostatnim raporcie.
Imigracja, która w teorii może być (częściowym) rozwiązaniem tego problemu, niesie za sobą inne konsekwencje, zwłaszcza natury politycznej. To nie przypadek, że Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest według sondaży drugą siłą w kraju, przed współrządzącą SPD. Kolejne wybory parlamentarne w Niemczech mają zgodnie z planem odbyć się jesienią 2025 r., jednak wydarzenia na scenie politycznej mogą nabrać tempa już lokalnych wyborach w Saksonii, Turyngii i Brandenburgii, które zaplanowano na wrzesień 2024 r.
Mimo spadku cen gazu, który dał oddech energochłonnym firmom, niemiecki przemysł nadal oczekuje na jasną strategię dotyczącą rozwoju energetyki. Wyłączenie elektrowni jądrowych to krok nie tylko kontrowersyjny, ale przede wszystkim dużo prostszy od wdrożenia wielkiej strategii wodorowej.
Wizytujący Niemcy przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) zaznaczyli także, że Berlin powinien kontynuować walkę z biurokracją i promować cyfryzację. W obu tych aspektach gospodarczy lider UE odstaje od czołówki.
Potencjał na pobudzenie gospodarki tkwi także w poprawie infrastruktury, na którą środki MFW proponuje pozyskać poprzez liberalizacje relatywnie ostrych reguł budżetowych. Mimo powolnego wzrostu, Niemcy nadal nie rezygnują definitywnie z "hamulca zadłużenia", który ogranicza deficyty budżetowe do 0,35 proc. PKB (choć w ostatnich latach mechanizm ten był zawieszany). Warto przypomnieć, że Niemcy cechują się dość niskim poziomem zadłużenia jak na tak dużą gospodarkę - w relacji do PKB niemiecki dług sięga 64 proc. wobec np. 110 proc. we Francji, 98 proc. w Wielkiej Brytanii czy 137 proc. we Włoszech.
Manewrów gospodarczych Niemcy będą musiały dokonywać na wyjątkowo niespokojnych wodach, na których fale generują bardziej otwarty konflikt Zachodu z Rosją oraz pełzająca rywalizacja z Chinami. W tym kontekście warto przywołać ostatnie dane, według których USA zastąpiły Państwo Środka w roli największego partnera handlowego Niemiec (po ośmiu latach chińskiej dominacji z rzędu). Chiny nadal pozostają jednak istotne, jednak już nie tylko jako odbiorca wyrobów niemieckiego przemysłu, lecz także rywal na kolejnych polach eksportowych, na czele z motoryzacją.
Problemy sąsiadów ważne dla Polski
Przy tym wszystkim nie można jednak zapominać, że Niemcy już pokazały, że są w stanie odkleić od siebie łatkę "chorego człowieka Europy". Takie określenie do naszych sąsiadów przylgnęło na przełomie wieków, co związane było głównie z wysokim poziomem bezrobocia. Wprowadzone przez rząd Gerharda Schrödera reformy rynku znane jako Agenda 2010 przyniosły oczekiwany efekt, którego owoce zebrała Angela Merkel (Schröder w tym czasie zbierał już wypłaty od Putina). W trzeciej dekadzie XXI wieku Niemcy muszą zreformować znacznie więcej sfer życia gospodarczego, jednak nie są bez szans, by to uczynić.
Z polskiej perspektywy dość ryzykowną postawą wydaje się jednoznaczne "schadenfreude" wobec niemieckich problemów. Nasz kraj jest jednym z głównych partnerów handlowych Niemiec, a polskie zakłady często są podwykonawcami włączonymi do niemieckiego łańcucha dostaw (np. w branży motoryzacyjnej). Dogonienie Niemiec pod względem gospodarczym to optymistyczny scenariusz, którego realizacja zajmie jeszcze długie lata. Z racji tego, że i Polsce wyzwań gospodarczych i obszarów do reform nie brakuje, być może lepszym wariantem jest rozwiązywanie ich bez krachu za zachodnią granicą, który niechybnie uderzyłby też w nasz kraj.
Michał Żuławiński, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych