Polska ma problem z ptasim truchłem. Wszystko przez ptasią grypę i konieczność gazowania milionów zwierząt hodowanych przemysłowo.
Gminy, w których mają być zakopane martwe ptaki, protestują, bo nikt nie chce, żeby gmina stała się miejscem składowania ogromnych ilości odpadów biologicznych.
Kilka tygodniu temu było głośno o pomyśle zakopania martwych ptaków na poliginie w Orzyszu na Mazurach. Takie rozwiązanie miał zaproponować wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł. Samorządowcy oprotestowali ten pomysł i ostatecznie nie doszedł on do skutku. Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało, że nie ma takiej możliwości na terenie poligonu. Podobnie było w przypadku powiatu żuromińskiego, gdzie miało powstać grzebowisko dla padłego drobiu. Starostwo nie wydało jednak na to zgody.
Stołeczna ”Wyborcza” opisuje sytuację, do której doszło we wsi Zawady Dworskie (powiat ciechanowski). Miało tam powstać grzebowisko, ale w wyniku sprzeciwu mieszkańców i samorządu pomysł nie został zrealizowany. Sytuacja była napięta. Na miejscu było ponad 200 policjantów. Całą operację powstrzymał wójt i nagły remont drogi dojazdowej do wykopanego na jednej z działek dołu.
Jak na razie w Polsce stwierdzono ponad 270 ognisk ptasiej grypy. Od początku roku w związku z tą epidemią padło 10 mln zwierząt. W Polsce hoduje się rocznie ponad 1,3 miliarda sztuk kurcząt brojlerów. Zagłębie ferm drobiarskich znajduje się na terenie północnego Mazowsza.