Jeszcze niedawno mieszkania sprzedawały się w zaledwie kilka tygodni. Teraz proces sprzedaży trwa miesiącami, a właściciele coraz częściej decydują się na obniżki cen. Przykładem jest kawalerka na Mokotowie, której właściciel, mimo znacznej przeceny, nie może znaleźć kupca.
Ceny mieszkań zaczęły spadać
Rosnąca liczba ofert na rynku nieruchomości nie idzie w parze ze wzrostem zainteresowania kupujących.
Brak presji wywoływanej wzrostami cen, szybkim znikaniem ofert czy kończącym się terminem na preferencyjny kredyt sprawia, że proces podejmowania decyzji zakupowych się wydłuża – wskazują eksperci Grupy Morizon-Gratka.
Efekt? Coraz więcej właścicieli i deweloperów decyduje się na korektę cen, rabaty i promocje - informuje "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warszawski przykład – cena spadła, ale kupca brak
Latem 2024 roku na sprzedaż trafiła dwudziestometrowa kawalerka na warszawskim Mokotowie. Początkowa cena wynosiła 529 tys. zł (26,45 tys. zł za m kw.).
Mimo dużego zainteresowania ogłoszeniem i współpracy z biurami nieruchomości, chętnych na zakup nie było. Właściciel stopniowo obniżał cenę – aż do 399 tys. zł. Mimo to mieszkanie wciąż nie znalazło nabywcy - informuje dziennik.
Opisany przypadek nie jest wyjątkiem. Sprzedający coraz dłużej czekają na kupców i decydują się na obniżkę cen – zauważa raport Grupy Morizon-Gratka.
W ciągu roku średnie ceny mieszkań na rynku wtórnym spadły najbardziej w Lublinie – o 3,5 proc., w Poznaniu i Szczecinie – o 3,1 proc., a w Krakowie – o 2,8 proc.
Nominalnie największe obniżki cen za m kw. odnotowano w Krakowie – o 451 zł, w Poznaniu – o 354 zł i w Lublinie – o 353 zł.
Wzrosty cen nastąpiły jedynie w trzech miastach. W Warszawie ceny wzrosły o 0,9 proc. (+155 zł/m kw.), we Wrocławiu o 0,7 proc. (+86 zł/m kw.), a w Gdańsku o 0,4 proc. (+64 zł/m kw.) - podaje "Fakt".
Podaż mieszkań wystrzeliła. Efekty już widać
Według ekspertów Grupy Morizon-Gratka wpływ na to mają:
- wysokie stopy procentowe,
- drogie i trudno dostępne kredyty hipoteczne,
- efekt rządowych programów dopłat do kredytów, które skumulowały popyt w 2023 roku.
Obecnie trudno znaleźć podstawy do przypuszczeń, że w najbliższych miesiącach któryś z czynników ograniczających zainteresowanie klientów zakupami mieszkań istotnie osłabnie – prognozuje Marcin Drogomirecki.
Eksperci przewidują dalszy wzrost liczby ofert i spadek cen. - Jeżeli w otoczeniu rynkowym nie wydarzy się nic zaskakującego (jak epidemia, wojna czy rozdawanie taniego kredytu), rynek powinien wrócić do funkcjonowania zgodnie z prawem popytu i podaży – dodaje Drogomirecki.