- Zauważyliśmy duży przestój. Nieruchomości się nie sprzedają albo sprzedają się rzadziej niż jeszcze w zeszłym, a tym bardziej niż w poprzednim roku, zanim zaczęły rosnąć stopy procentowe. Wiele osób, które jeszcze kilkanaście miesięcy temu miały zdolność kredytową, w tej chwili ma ją mniejszą albo nie ma jej wcale - powiedziała doradczyni gospodarcza Katarzyna Rogoźnicka ze szczecińskiego Centrum Doradztwa Gospodarczego Kiżuk & Michalska.
Dodała, że niektórzy pośrednicy nieruchomości ze względu na brak kupców zawiesili w minionym roku działalność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rynek deweloperski z zadyszką
Jak zaznaczyła, ceny na rynku deweloperskim nie spadły, ale i nie rosną. Za mieszkanie w Szczecinie w stanie deweloperskim trzeba zapłacić co najmniej 8,5 tys. zł za metr kw., a w przypadku nowych inwestycji w atrakcyjnych lokalizacjach, np. nad Odrą, ceny zaczynają się od 12,5 tys. zł za metr kw.
- Tutaj deweloperzy są na razie nieugięci, nie schodzą z ceny, ale widać tendencję do oferowania dodatkowych korzyści, jak choćby wyższego standardu, wykończenia łazienki lub całego mieszkania "pod klucz" - mówiła Rogoźnicka.
Na rynku wtórnym właściciele mieszkań decydują się natomiast na niewielką obniżkę cen, a według przewidywań części rzeczoznawców majątkowych ceny mogą wkrótce osiągnąć poziom tych sprzed czterech lat. Mieszkania wystawione na sprzedaż zwykle długo nie mogą znaleźć kupców.
Według przewidywań ekspertki możliwe, że więcej mieszkań z rynku wtórnego będzie dostępnych wiosną - ich właściciele mogą się zdecydować na sprzedaż ze względu na trudną sytuację finansową.
- Niedawno porady szukał u nas pan, który ma dwa mieszkania. Jedno wynajmował, traktując je jako swego rodzaju zabezpieczenie na emeryturę, a w drugim mieszka. Zdecydował się sprzedać to pierwsze ze względu na bardzo wysoki koszt kredytu, chciał się po prostu tego kredytu pozbyć - powiedziała Rogoźnicka.
Jak dodała, z drugiej strony zdarzają się obecnie klienci, którzy poszukują nieruchomości za ok. 200 tys. zł, choć już dwa lata temu średnia cena transakcyjna za nieruchomość wynosiła w Szczecinie 300-350 tys. zł.
- I nawet za taką cenę jak dwa lata temu nie kupimy już takiej nieruchomości jak wówczas. Tym bardziej za 200 tys. zł. Ale klienci nie mają pieniędzy ani zdolności kredytowej, próbują być może znaleźć jakieś "tajne źródło" tanich nieruchomości. To niestety myślenie życzeniowe – wskazała ekspertka.
Problemów, jak dodała, nie ma natomiast rynek "premium", a więc w Zachodniopomorskiem przede wszystkim apartamenty nad Bałtykiem. Są one przeznaczone dla kupujących, którzy nie tylko nie boją się kryzysu, ale często na nim zarabiają. Cena 20 tys. zł za metr kw. za mieszkanie z widokiem na morze jest dla tych osób do zaakceptowania, a w tym przypadku nie ma przewidywań co to wahań cen tych nieruchomości.
Jak oceniła ekspertka, jeśli chodzi o ceny mieszkań poza grupą "premium" sytuacja w województwie jest porównywalna do całego kraju, wyłączając największe aglomeracje.
"Czas kupującego"
- Nie jesteśmy wyjątkiem. W mojej opinii teraz jest raczej czas kupującego niż sprzedającego, a i tak kupujących nie ma zbyt wielu. Dlatego wiedzą oni, że sprzedający ich potrzebuje. Dwa lata temu było odwrotnie - wskazała Rogoźnicka.
Dodała, że sprzedający mają "życzeniowe przyzwyczajenia z 2020 r." i przeświadczenie, że do wystawionego na sprzedaż mieszkania ustawia się kolejka chętnych, przez co "oczekują kwot, które są w tej chwili nierealne".
- Zdarzają się sytuacje, gdy za mieszkanie do remontu w kamienicy oczekiwano ok. 8 tys. zł za m kw. Obecnie jednak - jak przyznają rzeczoznawcy majątkowi - maksymalna cena za taką nieruchomość to ok. 6,5 tys. zł - zaznaczyła ekspertka.